W kolejnym odcinku "Milionerów" pojawił się pan Marcin, student medycyny. Wraz z nim do studia przyjechała mama i siostra, które starały się go wspierać. Uczestnik początkowo miał do dyspozycji trzy koła ratunkowe. Po pierwszym pytaniu ich liczba szybko uległa zmianie. Zobacz, z czym miał problem.
Pan Marcin rozpoczął grę o milion od pytania za 500 złotych. Jak się okazało, nie należało ono do najprostszych. Brzmiało: "Ten, bez którego nic się nie zrobi, to przysłowiowy:" Dla bohatera odcinka przygotowano cztery możliwe odpowiedzi:
Uczestnik nie ukrywał, że nie wie, która z odpowiedzi może być poprawna. Wyznał, że kompletnie nic nie kojarzy mu się z podanym pytaniem. Pan Marcin nie chciał ryzykować na początku gry. Stwierdził, że to odpowiedni czas, aby wykorzystać pierwsze koło ratunkowe. Poprosił o pomoc publiczność.
Publiczność w studio po raz kolejny nie zawiodła. Ich zdaniem właściwą opcją był wariant "C. czwarty do brydża". Pan Marcin definitywnie go zaznaczył. Jak się okazało, była to poprawna odpowiedź. Uczestnik mógł kontynuować grę. W dalszej części programu szedł jak burza. Choć nie specjalizował się w wybranych dziedzinach, potrafił ustalić drogą dedukcji, która z opcji jest dobra. Dotychczas w programie udało mu się zdobyć 75 tysięcy złotych. Walka o milion będzie kontynuowana w następnej odsłonie "Milionerów".
W 642. odcinku "Milionerów" zagościł pan Mateusz. Uczestnik musiał wskazać, czym jest awanturka. Nie ukrywał, że nie zna poprawnej odpowiedzi. Wybranie dobrej opcji kosztowało go aż dwa koła ratunkowe. Dzięki temu zdobył gwarantowaną sumę i mógł kontynuować grę. W 641. odcinku programu wystąpił pan Mateusz. Trudności napotkał już przy pierwszym pytaniu, które dotyczyło wiersza Juliana Tuwima. Na szczęście, skorzystał z podpowiedzi publiczności. Udało mu się wskazać poprawną odpowiedź.
W 635. odcinku "Milionerów" wystąpił pan Przemysław. Nie mógł poradzić sobie z pierwszym pytaniem. Brzmiało ono: do jakiego jaja porównuje się piegowatą twarz? Uczestnik wykorzystał jedno z kół ratunkowych. Wybrał dobrą opcję i kontynuował grę. W 618. odcinku programu zagościł pan Bartosz. Bohater musiał zdefiniować "binge-watching". Termin z niczym mu się nie kojarzył. Postanowił poprosić o pomoc publiczność, która po raz kolejny okazała się niezawodna. ZOBACZ TEŻ: Zborowska świętuje urodziny i chwali się sesją zdjęciową. Wtrącił się Wrona. "Zamiast spędzać ten dzień z mężem"