W 2005 roku po raz pierwszy wyemitowano w Polsce "Taniec z gwiazdami". Format od początku cieszył się ogromną popularnością, a rodzące się na planie romanse dodatkowo podkręcały atmosferę. To właśnie na parkiecie "Tańca z gwiazdami" Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel zakochali się w sobie, a po jego zakończeniu założyli rodzinę i doczekali się potomstwa. Co ciekawe, ich związek nie przetrwał próby czasu i niedawno rozpadł się z hukiem, a program nadal ma się wyśmienicie. Hakiel po latach powrócił także na parkiet i w najnowszej edycji show partneruje Dagmarze Kaźmierskiej z "Królowych życia". Ostatnio para zachwyciła jurorów energiczną cha-chą. "Taniec z gwiazdami" początkowo produkowany był przez stację TVN. Dopiero po latach pałeczkę przejął Polsat. Edward Miszczak zapowiadał, że do nowej edycji show zaprosi największe gwiazdy i słowa dotrzymał. Za nami już dwa odcinki i widzowie są zachwyceni poziomem uczestników. Poprzeczka została postawiona wysoko, bo kluczowa część programu realizowana jest na żywo. A to oznacza, że każda najdrobniejsza wpadka zostanie dostrzeżona przez kamery. W historii programu wydarzyło się ich całkiem sporo. Przypomnijmy te, które najbardziej utkwiły w głowach widzów.
Pamiętacie, jak w jury "Tańca z gwiazdami" obok Michała Malitowskiego, Andrzeja Grabowskiego i Iwony Pavlović zasiadała Beata Tyszkiewicz? Największa dama polskiego kina zapewniała widzom sporą dawkę rozrywki. Jej ostre wymiany zdań z "Czarną mambą" na stałe zapisały się w historii show. W jednym z odcinków aktorka siarczyście przeklęła, oceniając popisy taneczne Stefano Terrazino i Anety Zając. Jej słowa wywołały przerażenie wśród prowadzącego i wszystkich siedzących w studiu. Program emitowany był na żywo, więc produkcja miała ograniczone możliwości cenzury. - Nie byliśmy na to przygotowani - powiedział skonsternowany Krzysztof Ibisz. Widzowie pokochali kontrast dystyngowanego sposobu bycia Tyszkiewicz i jej szczerych do bólu, nieocenzurowanych wypowiedzi. - Ja nie wierzę, że to się dzieje, ja nie wierzę, ja wychodzę, nie wierzę! Na tym zakończymy - krzyczała rozbawiona zszokowana Pavlović. O co to całe zamieszanie? Tak Beata Tyszkiewicz oceniła taniec uczestników. Nagranie znajdziecie na dole strony.
No jeszcze nikt mi nigdy nogami na stole przede mną nie zapier****ł. O pardon, pardon, pardon! (...) Oburzajcie się, oburzajcie, żebym ja tylko takie rzeczy mówiła - wypaliła Tyszkiewicz.
Wpadka Beaty Tyszkiewicz nie jest oczywiście jedyną w historii show. W 11. edycji programu "Taniec z gwiazdami" Anna Dereszowska śpiewała z Mikołajem Roznerskim. Paulina Sykut-Jeżyna pomyliła imię aktorki i przedstawiła ją jako Joannę. Sytuacja została skomentowana przez Dereszowską. - Po raz pierwszy jestem Joanną - powiedziała. Myślicie, że to koniec? Przygotujcie się na spektakularną wpadkę Dominiki Gwit, która występowała w programie w 2017 roku. Podczas tańca aktorka chciała wykonać gwiazdę. Niestety akrobacja się nie udała i Dominika Gwit upadła na parkiet. Całe szczęście aktorce nic się nie stało i później sama śmiała się z tej sytuacji. Podobną wpadkę zaliczyła także Weronika Marczuk, która występowała w programie w 2011 roku. Celebrytka tańczyła w parze z Janem Klimentem. W jednym z odcinków upadła na ziemię. - To moja wina, ponieważ to jest zawsze wina partnera - mówił Jan Kliment. Macie w pamięci jakieś inne wpadki z programu?