Po tym jak 20 grudnia nowe władze objęły rządy w TVP, w "Pytaniu na śniadanie" można było zobaczyć: Katarzynę Cichopek, Macieja Kurzajewskiego, Izabellę Krzan, Tomasza Kammela, Roberta Koszuckiego, Małgorzatę Tomaszewską i Aleksandra Sikorę. Ostatniego z nich widzowie nie zobaczą w najbliższym czasie na antenie - ustalił Plotek. Prezenter udaje się teraz na miesięczny urlop. Po nim będzie do dyspozycji przedstawicieli TVP. Ma nadzieję wrócić do programu TVP2.
Aleksander Sikora zaczyna właśnie wytęskniony miesięczny urlop. Nie oznacza, że będzie narzekał na brak zajęcia, bo wyjeżdża z przyjaciółmi do Azji. Termin tych wakacji to nie przypadek. Nie jest tajemnicą, że Małgorzata Tomaszewska, która współprowadzi z nim "Pytanie na śniadanie" jest w zaawansowanej ciąży i ma na niedługo wyznaczony termin porodu. Siłą rzeczy zniknie wtedy z ekranu. - Olek od dawna to planował. Chciał, by jego urlop zbiegł się w czasie z rozwiązaniem Małgosi, by nie został bez pary. Z nią się najlepiej czuje na ekranie - mówi nasz informator.
Powrót Aleksandra Sikory do "Pytania na śniadanie" dla naszego informatora z programu nie jest taki oczywisty, choć doświadczenia przed kamerą mu odmówić nie można. - Szefowa dała do zrozumienia, że nowe pary w programie czy kąciki to nie koniec zmian. Prawdopodobnie z czasem będzie chciała pozbywać się kolejnych osób i układać program po swojemu. Dużo osób o tym mówi w redakcji, że jeszcze niejedna osoba może się zdziwić. Nikt ze starych osób - chyba poza Kammelem i Kurzopkami - nie ma raczej pewnego miejsca. Najpierw z programu wyleciały najbardziej polaryzujące osoby w opinii nowych władz, ale kolejni są na celowniku. Wiele zależy też od tego jak szybko nowe osoby będą klimatyzować się w ekipie. Ktoś ten pociąg prowadzić musi - mówi nasz informator. Plotek jako pierwszy informował, że nowym prowadzącym program został Robert Stockinger. Tworzy parę z Joanną Górską, a widzowie pierwszy raz w tym duecie mogą oglądać ich 19 stycznia (piątek).
Jakiś czas temu Aleksander Sikora został zapytany przez Pudelka o to, czy boi się utraty pracy w obliczu zmian w rządzie. - Gdybym miał się obawiać, to nie wstałbym z łóżka i ani razu nie przekroczył progu Telewizji Polskiej. Mam przejmować się czymś, na co nie mam wpływu? (...) Nie mam nic wspólnego z tym, co dzieje się na Wiejskiej. Ja pracuję na Woronicza w Telewizji Polskiej. Ktoś może powiedzieć, że Telewizja Polska w swoją strukturę ma wpisane upolitycznienie i oczywiście tak jest, bo jest to telewizja publiczna, ale ja nie zajmuję się publicystyką, nie zajmuję się polityką. Ja zajmuję się rozrywką - stwierdził.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!