Tomasz Wolny otworzył w czwartek puszkę Pandory. Były prowadzący "Pytanie na śniadanie" napisał nie tylko o spadku oglądalności programu, ale i awanturach, w jakie wdaje się jego obecna szefowa Kinga Dobrzyńska. "Wcześniej program robiony dla, i z szacunkiem do widza - dziś z szefową, która wszystkich obraża, a widzom ubliża" - stwierdził. To zainspirowało Monikę Richardson do wpisu w swoich mediach społecznościowych, w którym zachęciła Dobrzyńską do dymisji. "Bardzo proszę się ukłonić, przeprosić i wyjść" - zaapelowała i szybko doczekała się komentarza od żony Roberta Janowskiego - Moniki. Jak można było się spodziewać, nie zgadza się z nią.
Przypomnijmy, że Kinga Dobrzyńska nazwała ostatnio Idę Nowakowską "durną tancerką", a Tomasza Kammela "nadętym chłopczykiem". Była też niemiła dla widzów programu, którzy pisali, że woleli dawnych prowadzących. Monika Janowska pozwoliła sobie tymczasem stwierdzić, że absurdem jest wymaganie naprawy w kilka miesięcy czegoś, co było psute osiem lat. "Dziś Tomek Wolny pisze o szacunku. To są, nomen omen wolne żarty . I akurat Ty to powinnaś wiedzieć. Nikt tak nie obrażał i gardził, jak poprzedni rządzący w kraju i TVP (...) Wrócił spokój. I pokój. I teatr telewizji. I można zapraszać wszystkich na śniadanie. I nie ma wykluczania. Ani pogardy. Gratki. Jest pięknie. A będzie jeszcze piękniej" - napisała żona Roberta Janowskiego, który swoją drogą jesienią ma wrócić do prowadzenia programu "Jaka to melodia?". Na odpowiedź Richardson nie trzeba było długo czekać.
Moniczko, uwierz, wiem, co mówię. Prowadziłam ten program od 2002 do 2019 roku, z przerwami, ale jednak. Przeżyłam milion złych, głupich decyzji i kilkunastu szefów. Ta pani nie ma pojęcia, co właściwie ma robić. I tak, jak napisałam, jest mi mega przykro, bo to miała być moja ekipa. A cenzura nigdy już nie wróci. Tylko że to akurat nie jest zasługa tej pani
- przypomniała.
Monika Janowska szybko zadbała, by ta telenowela szybko się nie skończyła i dorzuciła kolejny komentarz. "Monia, wszystko rozumiem, ale to, co dzieje się wokół tych słów, to jakiś absurd. Nie wyznaję zasady, że jeśli tamci mogli to i my możemy, ale dzisiejszy tekst Tomka Wolnego to jest bardzo nieśmieszny dowcip. Gdzie był, jak obrażano nas wszystkich, czyli tych, których poglądy polityczne były inne od tych aktualnie rządzących? Gdzie był wtedy? W TVP był i siedział cicho. Brak reakcji to przyzwolenie. Wypadałoby więc dzisiaj też siedzieć cicho" - stwierdziła i dodała z zadowoleniem do Richardson, że cieszy się, że chociaż one umieją jeszcze ze sobą rozmawiać.
Wcześniej Monika Richardson dziękowała Wolnemu za współprowadzenie przez jakiś czas "Pytania na śniadanie". "Tomku, powiedzieć, że się nie zgadzaliśmy, to nic nie powiedzieć. Byliśmy i jesteśmy na antypodach światopoglądowych. A mimo to, myślę, że udało nam się stworzyć dobry duet, właśnie z szacunkiem wobec naszych widzów. Lubię cię bardzo i lubię cię oglądać i słuchać, wiesz to, prawda? A z tym co piszesz, zgadzam się dziś w 100 proc" - napisała. Kto kolejny włoży kij w mrowisko?