Beata Pawlikowska dała się poznać jako podróżniczka i pisarka. W swoim życiu wydała już ponad 100 książek. Ostatnio jednak miała nieciekawą przygodę. Jej ostatnie wpisy na profilu na Instagramie wywołały niepokój wśród fanów. Okazało się, że Pawlikowska miała wypadek. Teraz dochodzi do siebie.
Beata Pawlikowska kiedyś często gościła na ekranach telewizorów. Obecnie aktywnie działa w mediach społecznościowych. Na profilu na Instagramie zebrała ponad 150 tysięcy obserwujących. Pisarka często publikuje zdjęcia z życia prywatnego. Ostatnio pochwaliła się nieciekawym doświadczeniem. Okazało się, że Pawlikowska przewróciła się na ulicy. Upadek sprawił, że dotkliwie się poturbowała. W wyniku obrażeń musiała pojechać do szpitala. Tam wyszło na jaw, że złamała rękę. Pisarka opisała dokładnie, co przeżyła.
Na szczęście, tuż po nieciekawym zdarzeniu, pisarce ruszyli z pomocą przechodnie. "Ból na skali od zera do dziesięć u mnie w tej chwili osiem. Usłyszałam trzask, kiedy uderzałam o beton, mam złamaną rękę. Zatrzymały się samochody i cztery cudowne osoby pozbierały mnie z betonu, opatrzyły wstępnie, położyły na kocu i dali wsparcie i dobre słowa. Dziękuję. (...) Bardzo mili panowie ratownicy wiozą mnie do szpitala" - napisała w poście na Instagramie. Więcej zdjęć pisarki znajdziesz w galerii na górze strony.
Fani życzyli dziennikarce szybkiego powrotu do zdrowia. Wkrótce na profilu podróżniczki pojawił się kolejny post. Niestety, jest gorzej, niż mogłoby się wydawać. "Gips, operacja za kilka dni. Złamanie z przemieszczeniem, nie pomogło nawet naciąganie kości w maszynie tortur. Dziękuję za wszystkie dobre słowa wsparcia. Okazuje się, że dwie ręce są potrzebne do tylu czynności, których teraz nie mogę zrobić! Nawet otwarcie saszetki z jedzeniem dla kotów jest wielkim wyzwaniem, nie mówiąc o umyciu się" - napisała Pawlikowska.