"Top Model". Marianna Schreiber pisała "won z mojego miasta". Teraz tłumaczy się z homofobicznego wpisu. Słaba wymówka

Marianna Schreiber zamieściła na Instagramie oświadczenie, w którym tłumaczy się z homofobicznego wpisu sprzed lat. Wyjawiła powody swojego zachowania.

Nowy sezon "Top Model" rozpoczął się z impetem. Sporym zaskoczeniem dla fanów programu okazało się pojawienie na castingach Marianny Schreiber, żony Łukasza Schreibera (polityka i ministra PiS-u), która w tajemnicy przed mężem zgłosiła się do programu. Marianna skończyła studia magisterskie z pedagogiki, jest nauczycielką-terapeutką. Uczestniczka show ma na koncie głośny skandal. Kobieta w przeszłości zamieściła na Twitterze homofobiczny wpis, za który teraz przeprosiła. Na Instagramie opublikowała długie oświadczenie. 

Zobacz wideo Marianna Schreiber tłumaczy się z udziału w "Top Model". Oburzyła ją reakcja mediów

Marianna Schreiber z "Top Model" przeprasza za homofobiczny wpis 

Marianna Schreiber w programie "Top Model" zdradziła, że pochodzi z biednej rodziny. Całe życie marzyła o karierze modelingowej, jednak skupiła się na rodzinie. Teraz postanowiła zawalczyć o marzenia. Nie ukrywała, że debiut w telewizji bardzo ją stresował - do tego stopnia, że po castingu podano jej kroplówkę. Internauci skojarzyli ją z twórczynią oburzającego wpisu, w którym zaatakowała osobę z tęczową flagą. Wpis już został usunięty, jednak w sieci nic nie ginie. 

Won z mojego miasta - czytamy.

Żona polityka PiS-u opublikowała na Instagramie oświadczenie, w którym tłumaczy się z homofobicznego zachowania. Utrzymuje, że próbowano wkraść się na jej prywatną pocztę. Na Twitterze znalazła konta podszywające się pod nią. 

(...) Chciałabym wam opowiedzieć prawdę odnośnie do wpisu "won z mojego miasta" - zaczęła Marianna

Podkreśliła, że w 2018 roku była młodą mamą. Przez długi czas nie była zadowolona z tego, jak wygląda jej życie. Z tego powodu swoje frustracje wylewała w sieci. W dniu Parady Równości spacerowała z córką. Jak napisała, w pewnym momencie usłyszała, że ma się wynosić. 

Jednak zaczęły przytłaczać mnie masowo przyjaźnie, które były fałszywe, także te, które były urywane po świadomości, że mój mąż jest związany z partią PiS. Traciłam wszystko, co moje. Zyskałam rodzinę, wspaniałą córkę, to jednak nie wystarczyło. Nie wystarczyło, bo nie byłam sobą, bo chciałam robić rzeczy właśnie takie, za które zaraz karcili mnie inni. (...) W końcu ten dzień przypomniał mi wszystko. Jakby wszystko przeleciało mi przed oczami, te lata skumulowały się w jedno, gdy spojrzałam na tę paradę. Usłyszałam od jednej z osób, że mam się stąd wynosić. A ja przecież tylko szłam przytłoczona wszystkim innym z moim dzieckiem, niczego i nikomu niewinnym - napisała.
 

Marianna przyznała, że w dniu, kiedy opublikowała ten wpis, coś w niej pękło. Dodała, że wspiera społeczność osób LGBT, ale poczuła się dotknięta, gdy proszono ją o opuszczenie zgromadzenia. 

Tamtego dnia, gdy usłyszałam to sformułowanie w naszym kierunku (moim i córeczki), byłam zła na cały świat. Miałam dosyć. Chciałam wykrzyczeć całemu światu, że już nie mogę i że już nie dam rady. Ktoś podesłał mi zdjęcie tej osoby z torebką (miałam w domu taką samą). Myślałam, dlaczego skoro ja jestem za wami, słyszę coś takiego. Dlaczego wszyscy mają prawo mnie oceniać, chociaż mnie nie znają. Twittera założyłam, ponieważ nigdy wcześniej nie interesowałam się polityką, a chciałam wiedzieć na bieżąco, co się dzieje. (...) Wtedy, tego dnia, gdy coś we mnie pękło - napisałam tego tweeta, choć myślałam zupełnie inaczej - dodaje Schreiber.

Z przeprosinami zwróciła się również do swoich obserwatorów i napisała, że musiała dać upust emocjom.

Przepraszam tę osobę, która jest na zdjęciu, za to, że padła przypadkową ofiarą upustu moich emocji i mojego chwilowego upadku nadziei na lepsze jutro. Przepraszam wszystkie osoby, które poczuły się dotknięte moim wpisem. Ze szczerego serca was przepraszam. Mam nadzieję, że dzięki programowi będziecie mieli okazję oraz chęć poznać mnie lepiej.

Macie chęć poznawać Mariannę dalej?

Więcej o: