Marianna Schreiber jest na ustach całej Polski. Żona polityka i ministra PiS-u, Łukasza Schreibera, w tajemnicy przed nim zgłosiła się do formatu "Top Model" stacji TVN. W programie wspomniała, że pochodzi z biednej rodziny i mimo że zawsze marzyła o robieniu kariery w modelingu, na pierwszym miejscu zawsze stawiała edukację. Udział żony polityka PiS-u w "Top Model" jest szczególnie zaskakujący w świetle tzw. "lex TVN" - ustawy, która ma utrudnić lub nawet uniemożliwić nadawanie tej stacji w kraju. Po emisji odcinka Schreiber zabrała głos i opublikowała wpis na Instagramie.
Schreiber na początku swojego wpisu zdradziła, że udział w programie kosztował ją tak wiele, że po udziale w castingach miała podawaną kroplówkę.
Wypadałoby się odnieść... W życiu przeżyłam wiele stresujących sytuacji. (...) Jednakże ten stres, który towarzyszył mi w "Top Model", był takim, jakiego nigdy nie czułam. (...) W końcu po castingach miałam podawaną kroplówkę, ze stresu.
Żona polityka PiS-u wyznała, że wzięła udział w programie bez konsultowania tego z mężem. Jak twierdzi, chce całkowicie odciąć się od polityki. Choć w przeszłości starała się dopasować do wizerunku "żony ministra", to doszła do momentu, w którym przestała udawać kogoś, kim nie jest.
Do programu poszłam w tajemnicy przed mężem. (...) Całkowicie odcinam się od polityki, moi znajomi i przyjaciele świetnie o tym wiedzą. Oni nie wyganiają mnie z miasta, bo przeczytali pomówienia w internecie. Internet wszystko przyjmie - takie trudne mamy czasy. (...) Próbowałam się zmieniać, farbować włosy, inaczej ubierać na wzór żony ministra - bardzo dużo czasu zajęło mi zrozumienie, ze to nie zmieni mnie samej, że nie mogę udawać kogoś, kim nie jestem.
Schreiber odniosła się również jej wpisu z 2018 roku, kiedy opublikowała na Twitterze zdjęcie dziewczyny w autobusie, która na kolanach trzymała tęczową torebkę. Wówczas żona ministra skomentowała fotografię w skandalicznych słowach: Won z mojego miasta. Choć Łukasz Schreiber przeprosił za wpis małżonki, to niesmak pozostał do dziś. Żona ministra dziś umywa ręce od hejtu, którego sama była autorką.
Wiem, że ciężko uwierzyć w wiele rzeczy po artykułach sprzed trzech lat, ale naprawdę - proszę o refleksje nad tym jak "fake internet" napędza ludzi do nienawiści. Hejterom dziękuje za to, że udowadniacie jaki szacunek można okazać drugiemu człowiekowi tylko dlatego, że ocenia się go po poglądach (nawet nie jego własnych).
Internauci nie są przekonani co do szczerości Schreiber. Wielu wytyka jej oburzające wpisy, w których popisuje się homofobią. Pod postem czytamy:
A to jak krytykowałaś dziewczynkę za noszenie tęczowej torby, to też fake news?
Nienawiść do grupy ludzi to nie poglądy. To dyskryminacja.
Hipokryzja do kwadratu plus parcie na szkło i chęć zarobienia kasy - tak to widzę.
Co sądzicie o wpisie Schreiber?