Gdyby romantyczna miłość miała w sobie choć odrobinę z matematyki - przede wszystkim kilka stałych, niezmiennych wzorów, które po podstawieniu pod "x" odpowiedniego człowieka we właściwym miejscu i czasie, ułatwiłyby uzyskanie dodatniego i trwałego wyniku - życie uczuciowe byłoby o wiele prostsze. Niestety, nikt nie podzielił się jeszcze takim odkryciem.
Dzięki badaniom naukowców z Uniwersytetu Missouri w Columbii wiadomo jedynie, że aż 60% dorosłych osób decyduje się na to, by choć raz w życiu w tym miłosnym działaniu pozostawić bez naruszeń jedną składową - tego samego człowieka. Co z resztą? To właśnie w niej (miejscu i czasie) doszukuje się problemów. Czy rzeczywiście zewnętrzne okoliczności mają aż tak duży wpływ na niepowodzenia w relacjach damsko-męskich?
Niektórzy wolą kierować się w życiu emocjami częściej niż racjonalnymi przemyśleniami, dlatego dają drugą szansę dawnemu uczuciu w imię zasady "stara miłość nie rdzewieje". Inni natomiast próbują wytłumaczyć swoją niechęć do odnawiania relacji dewizą "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki", choć błędnie ją interpretują. Autor tych słów, Heraklit z Efezu, miał na myśli jedynie to, że z upływem czasu symboliczna rzeka jest bogatsza w doświadczenia i tym samym zupełnie inna niż wcześniej, dlatego "moczenie nóg w tej samej wodzie" było według jego rozumowania po prostu niemożliwe.
Postawmy więc sobie pytanie: Czy Jennifer Lopez i Ben Affleck decydując się na wielki "come back", rzeczywiście znów (posługując się zwrotem spopularyzowanym ostatnio przez Agnieszkę Kaczorowską) taplają się w tym samym błotku, w którym brodzili dwie dekady temu? Analiza jakiegokolwiek związku, a szczególnie ta podparta wyłącznie medialnymi doniesieniami, może wydawać się niestosowna i niemiarodajna, jednak niektóre schematy zachowań są znane w psychologii od lat.
Temat ten zainteresował wielu przyglądających się romansowi "Benniferów" celebrytów. Ekscytacji na wieść o odnowieniu bliskiej relacji aktorów nie kryła między innymi Jennifer Lawrence czy chociażby Edyta Pazura, która zdobyła się nawet na publiczną reakcję.
Nie lubię plotek, ale to przebiło nawet moje wczorajsze oglądanie Bridget Jones. A mówią, że się nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki - skomentowała udostępnione przez Lopez romantyczne zdjęcie z Affleckiem.
Wszyscy wokół są zadowoleni. Matt Damon, najlepszy przyjaciel Bena też. Zakochana para również emanuje szczęściem.
Sceptycznie do zaistniałej sytuacji podchodzi wyłącznie Jennifer Garner. Była żona aktora i matka jego dzieci obawia się, że odnowiony romans może negatywnie wpłynąć na relacje pociech z ojcem. Jednak według informatora "Daily Mirror" Lopez nie ma wcale zamiaru ingerować w wychowanie dwóch córek i syna ukochanego, ani tym bardziej poróżnić ich rodziców, więc miłosna sielanka powinna trwać bez zakłóceń.
Czy na pewno? Oczywiście nie życzymy "Benniferom" źle, ale... zauważamy niepokojące symptomy "powtórki z rozrywki" sprzed niemal dwudziestu lat.
Przypomnijmy sobie, dlaczego Jennifer Lopez i Ben Affleck odwołali planowany ślub i ostatecznie rozstali się w styczniu 2004 roku, choć jak przekonywali, byli w sobie szaleńczo zakochani i czuli, że "to jest to".
Myślę, że w innym czasie lub w innym miejscu... Kto wie, co mogłoby się wydarzyć. Ale na pewno łączyła nas prawdziwa miłość - zapewniała po latach piosenkarka w wywiadzie dla "People", którego udzieliła w 2016 roku.
Aktor, choć wyznał, że popełnił błąd, darząc tak wielkim uczuciem Jennifer, zawsze wypowiadał się o niej w samych superlatywach. Doceniał jej osiągnięcia, a winą za rozstanie obarczał media i nieżyczliwych ludzi wokół.
Popełniliśmy błąd, zakochując się w sobie. Byliśmy za bardzo w siebie wpatrzeni, podekscytowani i może zbyt dostępni dla prasy - mówił w brytyjskim programie "Live".
W podcaście dla "The Hollywood Reporter's Awards Chatter" dodał:
Ludzie byli tak cholernie wredni - seksistowscy, rasistowscy. Teraz, gdyby ktoś napisał takie rzeczy o Jennifer, od razu byłby zwolniony z pracy. Nasza historia była idealnym tematem dla tabloidów, które nas zniszczyły.
Z dokładnym i chronologicznym opisem najważniejszych wydarzeń dwuletniego romansu "Benniferów" zapoznacie się TUTAJ. Skupmy się jednak na wyciągniętych z niego wnioskach.
Skoro zarówno J.Lo, jak i Ben narzekali na "medialność" swojego związku, dlaczego pozwalają na to, by prasa znów wkraczała w ich uczuciowe życie? Oczywiście nie unikną rozgłosu i zainteresowania depczących im po piętach fotoreporterów, ale czy według was zestawienie tych dwóch zdjęć (zrobionego przez paparazzi w 2002 roku i aktualnego), na których zakochani prezentują się w niemal identycznych pozach, nie pachnie "ustawką" i PR-ową zagrywką? Fani pary nie mają złudzeń.
Przepraszam, ale to jest typowy chwyt PR. Według mnie obie fotografie są wyreżyserowane.
Zgadzam się! To pierwsze zdjęcie jest znane z jej teledysku "Jenny from the Block", w którym występowała z Benem i tak się złożyło, że zostali przyłapani w tej samej pozie na łodzi dwadzieścia lat później? Nie ma szans. Niezła reklama - bulwersują się internauci.
Czyżby Jennifer i Ben nie uczyli się na starych błędach? A może wręcz przeciwnie - grają prasie na nosie?
Próbują narzucić narrację w mediach i współpracować z tabloidami na własnych zasadach, dlatego pewnie zamówili fotografa - zauważyli inni sympatycy pary.
Piosenkarka i aktor oficjalnie za rozpad związku winili cały niesprzyjający im świat, jednak to wybryki Bena (uzależnienie od alkoholu i hazardu) miały być główną przyczyną bolesnego rozstania, po którym J.Lo aż przez dwa lata musiała budować na nowo wysokie poczucie własnej wartości. Jak przyznała w swojej książce "True Love" z 2014 roku, ślub z Anthonym, który odbył się zaledwie kilka miesięcy po zakończeniu relacji z Affleckiem, był jedynie ucieczką od prawdziwych uczuć, a sam Marc - "plastrem na rany".
Ben i ja rozstaliśmy się w momencie, gdy myślałam, że będziemy razem już na zawsze. Wtedy po raz pierwszy w życiu miałam złamane serce. Czułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi je z klatki piersiowej. Szukałam pocieszenia u innej osoby, próbowałam znaleźć kogoś, kto mógłby sprawić, że poczułabym się znów kochana. W głębi duszy wiedziałam, że nowy związek był plastrem na ranę, która nie została ani zszyta, ani zagojona.
A Ben? Nadal nazywał J.Lo największą miłością, ale znalazł (jak sam to określał) stabilizację u boku Jennifer Garner, z którą rozwiódł się po trzynastu latach małżeństwa. Nieoficjalnie mówi się, że powodem rozpadu tej relacji miały być zdrady aktora i powrót Afflecka do hulaszczego trybu życia.
Czy fascynujący się wieloma kobietami laureat dwóch Oscarów w końcu skupi się wyłącznie na jednej wybrance i pozostanie wierny Lopez? Miejmy nadzieję, że tak, choć wnikliwi fotoreporterzy już doszukują się w jego zachowaniu oznak zmęczenia medialnym szumem wokół reaktywowanego związku.
Na to pytanie nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Medialne (i nie tylko medialne) przykłady pokazują, że wiele osób decyduje się na odnowienie dawnej relacji. Kolejną szansę dali sobie między innymi: Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor czy Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein-Kraśko i (jak na razie) wciąż ją wykorzystują.
Mniej optymistycznym wzorcem może być pełna wzlotów i upadków historia miłosna Miśka Koterskiego i Marceli Leszczak. Celebryci ogłosili "come back", a kilka miesięcy później znów poinformowali media o rozstaniu. Nikt jednak nie powiedział, że więź aktora z uczestniczką "Top Model" jest słabsza niż ta łącząca chociażby Joannę Opozdę i Antoniego Królikowskiego, którzy mogą pochwalić się ślubnym "happy endem". Przyczyny rozpadu związków są różne i nie zawsze świadczą one o wygasającym uczuciu. Czasami wręcz przeciwnie - o świadomej decyzji podjętej dla dobra obu stron.
Co więc motywuje byłych partnerów do powrotu - sentyment i wspólne zobowiązania czy szczere uczucie i chęć pracy nad słabościami, które wcześniej przeszkadzały w budowaniu relacji? Pierwsze z wyżej wymienionych pobudek torują drogę toksyczności, drugie - dają szansę na powodzenie.
Barbara Strójwąs, psycholożka specjalizująca się w tematyce miłości i relacji międzyludzkich ostrzega, by tęsknoty za eks nie mylić z doskwierającą samotnością.
Rozstaliście się z jakiegoś powodu. Zamiast zastanawiać się nad tym, co stanęło wam na drodze, wyobrażasz sobie, że wszystko mogłoby być inaczej, gdyby tylko: on się zmienił, ty byłabyś inna, świat by inaczej funkcjonował. (...) Ludzie nie zmieniają się od ręki i często brakuje im chęci do zmian. Mają także różne temperamenty, osobowości, doświadczenia oraz wartości i przekonania, których zmienić się nie da. Zamiast pisać bajki, zastanów się, czy byłabyś gotowa wrócić do tego, co wtedy było. Odpowiedz też na pytanie: Dlaczego byś to zrobiła? Bo jeśli ze strachu przed samotnością lub z nudów, to kiepska motywacja - czytamy na prowadzonym przez nią blogu "Trudna Sztuka".
"Nie szukaj szczęścia tam, gdzie je zgubiłeś/aś" - warto o tym pamiętać, rozważając powrót do tego, co kiedyś przynosiło ból. Jednocześnie nie rezygnuj z relacji, która (przez przeciwności losu, drobne nieporozumienia czy błędy możliwe do naprawienia) nie przetrwała, ale w ogólnym rozrachunku to szczęście dawała.
Pamiętajmy, że podstawą odnalezienia spełnienia w życiu uczuciowym jest postępowanie w zgodzie z samym sobą i wyznawanymi wartościami. Myślicie, że Jennifer Lopez i Ben Affleck przerobili już tę lekcję?