Polskie media nadal żyją sprawą zatrzymanego ostatnio youtubera Buddy. Influencer trafił w ręce funkcjonariuszy CBŚP w poniedziałek 14 października, a już następnego dnia usłyszał szereg zarzutów. Wraz z Kamilem L. zatrzymano także dziewięć innych osób, w tym jego partnerkę, znaną w sieci jako Grażynka. O co oskarżany jest Budda?
Kilka dni temu Grażynka, partnerka Buddy, opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym pozuje w windzie ze swoim ukochanym. Pod fotografią zamieściła wymowny podpis. "Koniec pewnego etapu" - napisała. Wpis może sugerować, że influencerzy spodziewali się zatrzymania, do którego doszło w poniedziałek 14 października w jednym z hoteli w centrum Warszawy. Kamil L. oraz jego dziewczyna, Aleksandra K. usłyszeli szereg zarzutów dotyczących popełnienia przestępstw karno-skarbowych. Zatrzymani oskarżeni są o organizowanie uczestnictwa w grach losowych, wystawianie nierzetelnych, poświadczających nieprawdę faktur VAT, a także pranie brudnych pieniędzy. Jak poinformowała szczecińska prokuratura, ostatni z wymienionych zarzutów ma odnosić się do "tworzenia pozorów legalnej działalności gospodarczej i przekazywania pod pozorem pożyczek, pieniędzy pomiędzy kontami należącymi do osób objętych postępowaniem, celem ukrycia rzeczywistego pochodzenia tych środków i przekazywania ich poza granice kraju". Kwota, która trafiła do obrotu wskutek wspomnianych działań, ma wynosić ponad 126 milionów złotych.
Wobec Kamila L., Aleksandry K. oraz trzech innych zatrzymanych złożono wnioski o zastosowanie tymczasowego aresztu. Informację potwierdzili prawnicy youtubera, którzy dodali również, iż ich klient nie popełnił zarzucanych mu czynów. "Pan Kamil przyjął to ze spokojem. Myślę, że ten spokój wynika z jego spokoju duszy, również biorąc pod uwagę to, że niczego złego nie zrobił i wszystko starał się zrealizować zgodnie z literą prawa oraz tego, że nie jest żadnym przestępcą i takich czynów nie chciał popełnić. Więc będzie walczył" - powiedział reprezentujący influencera Mateusz Mickiewicz w rozmowie z Przeglądem Sportowym. Jak dowiedział się Onet, youtuber planował uciec do USA, funkcjonariusze CBŚP zdążyli jednak temu zapobiec. Budda trafił do szczecińskiego aresztu. Przed budynkiem czekali na niego wściekli fani, którzy domagali się zwrotu pieniędzy za zakupione losy. "Budda, oddawaj hajs za losy ch**u (…) Panowie policjanci dajcie nam tylko pięć minut i nie przyjeżdżajcie" - skandował jeden z mężczyzn, który uwiecznił moment na nagraniu. Budda pozostanie w areszcie co najmniej do połowy stycznia (prokuratura może wystąpić z kolejnym wnioskiem do sądu o przedłużenie aresztu).
Budda zdobył ogromną popularność także dzięki licznym akcjom charytatywnym, które inicjował. Podczas jednej z nich influencer podłożył pod dom dziecka skrzynki wypełnionej słodyczami, w której znalazło się 100 tysięcy złotych, innym razem w przebraniu wrzucił taką samą kwotę do puszki WOŚP. W marcu w kinach wyświetlano dokument opowiadający o jego życiu i działalności. - Chodziło o pokazanie wszystkim dookoła, że będzie się lepszym albo najlepszym. (...) Czuję się częścią polskiego internetu, ale momentami jest mi wstyd, co się tutaj dzieje - przekonywał z ekranu. Film obejrzały tysiące głównie młodych osób. Teraz natomiast tak skrupulatnie kreowana legenda upadła. Swojego oburzenia nie kryją celebryci, którzy są przerażeni faktem, że większość fanów youtubera to dzieci i nastolatkowie. "To jest wielkie zaniedbanie platform, polityków, rodziców i mediów, które sprawia, że młodzież jest pozostawiona sama z tym, co się dzieje w sieci i z konsekwencjami tych zjawisk w ich życiu" - powiedziała w rozmowie z Plotkiem Maja Staśko. Nieco łagodniej wypowiedziała się Karolina Korwin-Piotrowska. "Bez względu na to, czy jesteś gwiazdą YouTube'a, czy zwykłym człowiekiem, bez kanału nadawczego, lepiej jest przestrzegać prawa. Polskie kombinowanie, omijanie przepisów i szpanerstwo bogactwem na kredyt często kończy się źle. Szkoda, bo Budda to ciekawa medialna postać, ale jak widać, ma sporo za uszami" - mówiła w wywiadzie dla Plotka dziennikarka.
Po wybuchu afery z youtuberem wiele osób zastanawiało się także, jaka będzie przyszłość restauracji prowadzonej przez jego dziewczynę w Warszawie. Na instagramowym profilu lokalu pojawiło się oficjalne oświadczenie, w którym poinformowano, że knajpa działa bez zmian. "Nasza restauracja Strefa 77 pozostaje otwarta. Funkcjonuje bez zmian. Mimo pojawiających się trudności, czekamy na rozwiązanie sprawy i liczymy, że wszystko wkrótce się wyjaśni. Zapraszamy do odwiedzin" - czytamy. Wyjaśniło się także, co stanie się z czterema domami kontenerowymi, które Budda przekazał powodzianom. "Na podstawie informacji uzyskanej z zachodniopomorskiego pionu PZ Prokuratury Krajowej uprzejmie informuję, iż domki kontenerowe nie zostaną zabezpieczone w sprawie" - przekazała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska z działu prasowego w rozmowie ze stacją TVN24.