Zbigniew Wodecki był piosenkarzem, kompozytorem oraz multiinstrumentalistą. Zmarł 22 maja 2017 roku. Do końca była przy nim żona, Krystyna Wodecka, z którą poznał się w 1969 roku w Piwnicy Pod Baranami. Muzyk występował wtedy na scenie, a Krystyna obserwowała go z widowni. Gdy tylko ją zobaczył, zaczął przykładać się do gry na skrzypcach i popękały mu wszystkie struny w instrumencie. To był początek ich miłości. W czerwcu 1971 roku para stanęła na ślubnym kobiercu. Zakochani doczekali się trójki dzieci: Pawła, Katarzyny oraz Joanny. To o Krystynie Wodeckiej jest jeden z największych hitów muzyka.
Gdy Zbigniew Wodecki rozwijał karierę, jego żona dbała o ognisko domowe. Nie pokazywali się razem na salonach. Mieszkali w starej, klimatycznej kamienicy. To właśnie wypełnione uczuciem wnętrze małżeństwa stało się inspiracją dla Wojciecha Młynarskiego, który na prośbę Wodeckiego napisał tekst do utworu "Lubię wracać tam, gdzie byłem".
Ta piosenka jest częścią historii moich rodziców i ich legendarnej miłości od pierwszego wejrzenia (...) Świadczy o tym także tekst odnoszący się do starej kamienicy przy ul. Kapucyńskiej, przy Plantach, którą wtedy krótko wynajmowali, z charakterystycznym balkonem, pełnym pnących róż. Wojciech Młynarski zadedykował tekst rodzicom, stąd pojawiają się "dziewczyna z warkoczami", czyli moja mama, i "chłopak ze skrzypcami", mój tata. Pan Wojciech przyjechał wtedy do mieszkania moich rodziców i wiem, że tekst powstał bardzo szybko
- zacytował Katarzynę Wodecką-Stubbs portal Onet. Zbigniew Wodecki nie tylko śpiewał o swojej żonie, ale także opowiadał o niej w wywiadach. "Gdyby nie ona, wszystko by się rozleciało. Bardzo pięknie to wszystko poprowadziła" - wspominał. Po powrocie z podróży Wodecka zawsze witała ukochanego rosołem. "Była to zupa obowiązkowa. I nawet, jak spotykaliśmy się całą rodziną gdzieś na mieście - to na rosołek" - wspominała ich córka Katarzyna, której zdjęcie znajdziecie w galerii na górze strony, w rozmowie z "Na żywo".
W wywiadzie dla "Zwierciadła" Katarzyna Wodecka-Stubbs opowiedziała nieco więcej o swojej rodzinie. "I tu hołd dla mojej mamy. Udało jej się stworzyć dom z jeżdżącym na koncerty, młodym, odnoszącym sukcesy artystą, którego nosiło, który był wystawiony na wszystkie pokusy artystycznego życia. Mama konsekwentnie tworzyła coś trwałego, sama nie pokazując się światu medialnemu. Tworzyła azyl bezpieczeństwa. Życie prywatne" - powiedziała dla "Zwierciadła". ZOBACZ TEŻ: Olga Bończyk nie pogodziła się ze śmiercią Zbigniewa Wodeckiego. W gorzkich słowach opowiada: Odebrano mi prawo do żałoby