Zbigniew Wodecki nie żyje. Wybitny artysta zmarł w wieku 67 lat w wyniku komplikacji po operacji bypassów.To nieodżałowana strata dla polskiej muzyki, jednak także dla fanów, którzy ogromną sympatią darzyli go nie tylko ze względu na talent, lecz także to, jakim był człowiekiem. Zabawnym, szczerym, ze wszech miar elokwentnym i przyciągającym ludzi jak magnes. Takim pozostanie w naszej pamięci.
Hetmanek/REPORTER / REPORTER
Zbigniew Wodecki urodził się w Krakowie w 1950 roku. Od małego otoczony był muzyką. Muzykowała cała rodzina, oczywiste więc było, że także będzie grał i śpiewał. Nikt jednak nie przypuszczał, że w przyszłości będzie on jedną z największych gwiazd polskiej estrady. Tym bardziej, że jako dziecko wcale nie garnął się do nauki.
Na straży jego edukacji stał surowy ojciec.
Wodecki ciężko pracował, jednak talent i technika pozwoliły mu szybko zacząć zbierać owoce wysiłków.
KAPIF.pl
Artysta odkrył wcześnie, że scena jest jego powołaniem. Długie włosy związywał w kitkę i wychodził na scenę. Potem cieszył się życiem artysty.
Wodecki zawsze podkreślał, jak ważna jest dla niego rodzina. Zarówno jego dzieci i wnuki, jak i ta, w której się wychował. To ona go ukształtowała. Surowe zasady i skomplikowana historia jego przodków ukształtowały go jako artystę i jako człowieka.
Fot. Rafał Mielnik / AG
Po wojnie ojciec Wodeckiego zmienił nazwisko. Nim osiedlił się w Krakowie, podróżował po świecie.
Rodzina ze strony ojca pochodziła ze Śląska, ze strony matki z Małopolski. Oba klany łączyło jedno: muzyka.
Największy wpływ na życie Wodeckiego miały jego relacje z ojcem. Jego surowe zasady w połączeniu z impulsywnym charakterem sprawiały, że życie u jego boku dla pełnego wigoru chłopca nie było łatwe.
Zdobycie ojcowskiej aprobaty było niełatwe, jednak to jego doświadczenie jako muzyka było najbardziej pomocne w karierze artystycznej Wodeckiego.
Matka Wodeckiego była przeciwieństwie surowego ojca.
Ogromny sukces Wodeckiego miał swoją cenę. Na początku odczuł to boleśnie po sukcesie 'Chałup' i 'Pszczółki Mai'. Gdy w radio usłyszał koncert Karłowicza, który grał na dyplomie, nie dowierzał, że kiedyś mierzył się z tak skomplikowanymi utworami.
Ucierpiało też życie prywatne. Wodecki zawsze podkreślał, że przy jego trybie życia, założenie rodziny stanowiło ogromny sukces. Z żoną z Krystyną miał trójkę dzieci - Joannę, Katarzynę i Pawła, jednak z prawie każdego wywiadu bije żal, że nie poświęcał bliskim tyle czasu, ile by chciał.
Wodecki swojej rodziny nigdy nie ukrywał. Chętnie opowiadał o dzieciach w rozmowach z mediami.
Muzyk nie mógł sobie jednak darować, że zamienił się w tyrana, gdy jego dzieci były małe.
Troje dzieci Wodeckiego nie zdradziło nigdy żalu do ojca. Wręcz przeciwnie. Jego córki Joanna i Katarzyna udzieliły razem z nim wspólnego wywiadu w "Gali".
Ze wspólnej rozmowy Wodeckiego i jego córek w "Gali" wyłania się obraz czułej, choć nie stroniącej od żartobliwych docinek, rodziny.
TRICOLORS / EAST NEWS
Chociaż wydawać by się mogło, że największą miłością w życiu Wodeckiego była muzyka, to nieprawda, była nią rodzina. Na każdym występie starał się ze wszystkich sił, aby "dzieci się go nie wstydziły". Nawet udział w "Tańcu z gwiazdami" konsultował z teściem, Anglikiem.
Kapif
Gdy na świecie pojawiły się wnuki, Wodecki stracił dla nich głowę, choć cały czas czuł niedostatek ich obecności.
Z drugiej strony jednak, bawienie wnuków okazywało się bardzie wyczerpujące niż koncerty.
Wodecki miał dla siebie sporą dozę samokrytycyzmu. Zarówno jeśli chodzi o życie prywatne, jak i zawodowe.
Jako artysta głodny był zawodowych wyzwań. To popychało go do przodu, sprawiało, że się rozwijał i czyniło go szczęśliwym. Podkreślał, że dzięki adrenalinie towarzyszącej występom wygląda młodziej i "się nie rozsypuje". Prawdą jest jednak, że nie tylko dzięki adrenalinie. Wodecki sam dbał o swój wygląd.
WBF/MAREK KUDELSKI
Zawsze chodził elegancko i schludnie ubrany. Jego wizytówką były jednak jego włosy. Lubił je sam podcinać, bo - jak twierdził - nie przepadał za poświęcaniu czasu na sprawy kosmetyczne. Tylko raz poddał się bardziej skomplikowanemu zabiegowi fryzjerskiemu, co ostatecznie wspominał bardzo gorzko.
WBF