Stadion Narodowy w Warszawie gościł ostatnio dwie wielkie gwiazdy zagranicznej muzyki. Najpierw można było usłyszeć Beyoncé przez dwa dni pod rząd, a później do stolicy Polski przyleciał Harry Styles. Jak się okazało, występ brytyjskiego wokalisty zachwycił nie tylko naszą publiczność, ale i jego samego.
O tym, że Harry Styles cieszy się w Polsce ogromną popularnością i oddanymi fanami, widać było już na kilka dni przed koncertem. 29 czerwca, czyli aż trzy dni wcześniej, pod Stadionem Narodowym pojawili się pierwsi... słuchacze. Zaopatrzeni w koce, poduszki i materace miłośnicy muzyki Brytyjczyka zaczęli gromadzić się w kolejkach, licząc na najlepsze miejsca w środku. Więcej zdjęć Harry'ego Stylesa znajduje się w galerii na górze strony.
Kiedy Styles pojawił się w końcu na scenie, w tłumie zaczęła się istna euforia. Zachwyceni fani wykrzykiwali i śpiewali razem z muzykiem, powodując niezły hałas na sali. Nie pozostało to niezauważone przez wokalistę, który w pewnym momencie zwrócił się do zespołu: "To jeden z najgłośniejszych koncertów, jakie pamiętam".
Zaangażowanie publiczności zostało również sowicie wynagrodzone przez piosenkarza. Styles spontanicznie dodał do setlisty utwór "Medicine". Piosenka nigdy nie została oficjalnie wydana, ale czasami muzyk wykonuje ją na wybranych koncertach. Polacy mogą więc poczuć się wyróżnieni.
Harry Styles znany jest ze swojej niezwykłej otwartości wobec publiczności. Muzyk chętnie zagaduje tłum. Zdarza mu się również zwracać uwagę na wypatrzone wśród fanów banery czy inne specjalne rekwizyty. Nie inaczej było także w Warszawie.
Piosenkarz najpierw czytał transparenty, na których proszono go m.in. o porady związkowe. Fani postanowili go także nauczyć polskiego, co zakończyło się małym sukcesem. Styles po krótkiej lekcji potrafił już wymówić słowa "Bartek" i "Białystok". Brytyjczyk zaprosił również na scenę jedną kobietę z publiczności, która akurat miała tego dnia urodziny.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!