Anna Wendzikowska była mobbowana w pracy przy "Dzień dobry TVN" - prezenterka wydała oświadczenie w miniony weekend i dołączyła obszerny opis tego, co działo się przy wyłączonych kamerach śniadaniówki. Apeluje teraz, by głos zabrali również pozostali pracownicy - na razie anonimowi świadkowie.
Anna Wendzikowska najpierw zamieściła serię komentarzy i wiadomości od innych osób pracujących przy produkcji "Dzień dobry TVN". Z anonimowych wypowiedzi wyłania się niepokojący obraz. Teraz prezenterka zaapelowała, by na prywatnych wiadomościach, kierowanych do niej bezpośrednio, cała sprawa się nie skończyła. Namawia do głośnego mówienia o nieprawidłowościach:
Kochani, jeszcze słowo wyjaśnienia. Nikt w "Dzień dobry TVN" nie ma etatu czy umowy o pracę. Wszyscy są na umowach o dzieło albo na działalności gospodarczej. Reporterzy nigdy nie wiedzą, ile dostaną pieniędzy, bo ich materiały są wyceniane za każdym razem, UWAGA! z dołu. Czyli po zrobieniu materiału producentka czy wydawca decyduje, ile jego zdaniem reporter się napracował i ile jest wart jego materiał. Pomyślcie, co się dzieje, jak szefowa kogoś nie lubi? Nie pracujesz, bo jesteś chory, to możesz zarobić 0 PLN.
Czytaj też: TVN odpowiada Annie Wendzikowskiej. Tak zareagowano na oskarżenia o mobbing > > >
Przytoczyła też przejmującą historię znajomej:
Moja koleżanka, która pracowała na wizji, nie wymienię jej nazwiska, bo może sobie tego nie życzyć, dostała 500 PLN za miesiąc, w którym wylądowała w szpitalu z zapaścią. Odeszła po tym po cichu, nie powiedziała, dlaczego...
Wpis na Instagramie kończy wezwaniem do pozostałych pokrzywdzonych:
Ludzie, zacznijcie mówić!
Mobbing to uporczywe i celowe prześladowanie w pracy, bardzo trudne do udowodnienia, ale wyniszczające ofiarę w okrutny sposób.