Jacek Borkowski, znany m.in. z roli psychologa Piotra Rafalskiego w serialu "Klan", właśnie opuścił szpital. Przebywał w nim od początku kwietnia z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19. Ze względu na niską saturację krwi konieczna była hospitalizacja, która trwała przeszło dwa tygodnie. Przez pewien czas informacje dotyczące jego stanu zdrowia były bardzo niepokojące.
O chorobie i wiążących się z nią zagrożeniach aktor opowiedział w rozmowie z portalem Pomponik. Nie ukrywał jednak, że gdy zachorował, na początku nie spodziewał się, że jego stan tak drastycznie się pogorszy.
Żarty skończyły się, kiedy spadła mi saturacja i prawie nie mogłem oddychać. Karetka zabrała mnie do szpitala - przyznał.
Aktor zaapelował również o to, aby nie bagatelizować zagrożenia, jakie stanowi COVID-19. Wspomniał także o osobach, które twierdzą, że pandemia koronawirusa nie istnieje.
Mam ochotę dać w zęby każdemu, kto mówi, że nie ma koronawirusa, że jest niegroźny. Jeśli ktoś ma wątpliwości, powinien zobaczyć, co dzieje się na przykład w takim Szpitalu Powiatowym Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie.
Jacek Borkowski wkrótce planuje wrócić na plan zdjęciowy "Klanu". Zanim jednak ten moment nastąpi, aktora czeka czasochłonna rehabilitacja.
Przede mną jeszcze rehabilitacja po COVID-19 i wracam na plan filmowy - powiedział w rozmowie z portalem Pomponik.
Przypomnijmy, że Jacek Borkowski z niecierpliwością wyczekiwał szczepienia przeciw COVID-19. Choroba dopadła go jednak zanim zdążył się na nie udać.