Wielu z nas nie wyobraża sobie świąt bez seansu "Kevina samego w domu". Co roku w wigilijny wieczór całe rodziny zasiadają wspólnie przed telewizorem. Fani jednej z najpopularniejszych świątecznych komedii wszech czasów doszukują się nawet teorii spiskowych. Według jednej z nich "panią z gołębiami" zagrał brytyjski dziennikarz, Piers Morgan. Druga jest natomiast znacznie bardziej niepokojąca.
Od premiery "Kevina samego w domu" minęło już ponad 30 lat. Głównym bohaterem komedii jest ośmiolatek, który przez przypadek zostaje w domu bez opieki dorosłych. Rodzina chłopca spędza święta Bożego Narodzenia we Francji, tymczasem on musi stawić czoła dwójce niezdarnych włamywaczy. W tym celu zastawia na rabusiów wyszukane pułapki. Obserwowanie, jak bandyci wpadają w zasadzki, sprawiało Kevinowi niemałą przyjemność. Młody McCallister zaśmiewał się do rozpuku, gdy Marv poparzył sobie dłoń i kiedy czapka Harry’ego stanęła w płomieniach. Sygnały te zaniepokoiły fanów, którzy wysnuli kontrowersyjną teorię.
Według miłośników horrorów rezolutny ośmiolatek zmienił się w psychopatycznego mordercę, znanego jako Jigsaw z serii filmów "Piła". Zdaniem internautów świadczy o tym między innymi zamiłowanie do wymyślnych pułapek. Kolejnym dowodem ma być fizyczne podobieństwo bohaterów. Obaj są jasnowłosi i niebieskoocy. Na tym podobieństwa się nie kończą. Jigsaw komunikuje się z uwięzionymi w pokoju ofiarami za pośrednictwem ekranu. Kevin również używa elektronicznego urządzenia do porozumiewania się z włamywaczami. Ponadto w drugiej części "Piły" oprawca spalił jednego z zakładników żywcem, według zwolenników szokującej teorii ma to być wynikiem lęku z dzieciństwa. Ośmioletni McCallister panicznie bał się bowiem stojącego w piwnicy pieca, który ożywał w jego wyobraźni.
Myślicie, że mały Kevin faktycznie wyrósł na psychopatycznego mordercę? Czy może teoria fanów wydaje się nieco naciągana?