Monika Richardson kilka tygodni temu, przeżywając żałobę po swoim zmarłym psie - Paco, opublikowała w sieci emocjonalny wpis, w którym podzieliła się swoim rozczarowaniem postawą weterynarzy oraz zaatakowała jedną z warszawskich klinik. Gwiazda skrytykowała podejście lekarzy, sugerując, że zamiast troski o zwierzęta, kieruje nimi rachunek ekonomiczny. W odpowiedzi Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna zażądała przeprosin i usunięcia wpisów. Teraz sprawa ma swój dalszy ciąg.
Okazuje się, że sprawa, którą żyły media, przybrała oficjalny wymiar sądowy. Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna w opublikowanym oświadczeniu właśnie poinformowała, że 23 września złożyła pozew przeciwko dziennikarce, zarzucając jej znieważenie lekarzy. Wszystko dlatego, że Richardson nie wycofała się ze swoich słów. "W związku z publicznym pomówieniem środowiska lekarzy weterynarii przez panią Monikę Richardson (...), a także nieopublikowaniem przez nią przeprosin dla całego naszego środowiska za te słowa, informujemy, że Krajowa Izba Lekarsko Weterynaryjna wystąpiła na drogę sądową przeciwko pani Monice Richardson" - możemy przeczytać w opublikowanym komunikacie.
Agnieszka Gozdyra zabrała głos w sprawie wpisu Moniki Richardson, odwołując się do własnych doświadczeń. Dziennikarka Polsatu przypomniała moment odejścia swojego kota Demona. "Nie pamiętam, ile dokładnie wydałam tej nocy i następnego dnia, kiedy umierał Demon. Dużo. Nie podliczyłam i nie zamierzam. Kroplówki, zastrzyki, szpital, nocna pomoc, to wszystko kosztuje i jest drogie" - wyznała. Dziennikarka podkreśliła, że leczenie zwierząt w Polsce nie należy do najtańszych, bo jest całkowicie prywatne, a ubezpieczenia praktycznie nie funkcjonują.
Odnosząc się do słów Richardson, Gozdyra nie gryzła się w język. "Czytam posty Moniki Richardson, patrzę na rachunek na 1800 zł i po prostu nie wierzę. Uwaga: leczenie zwierzęcia kosztuje. Ratowanie życia kosztuje" - wyjawiła. Dziennikarka zaznaczyła, że często dopiero prywatne leczenie ludzi lub zbiórki na terapię uświadamiają, jak wysokie są koszty ratowania zdrowia i życia. "Zwierzak nie jest miłym pluszakiem, tylko istotą, która w każdej chwili może ciężko zachorować. I to będzie wymagało pieniędzy" - dodała. Gozdyra przyznała też, że choć zdarzają się lekarze nastawieni głównie na zarobek, nie rozumie nagonki na całe środowisko.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!