Karol Strasburger i Małgorzata Weremczuk pobrali się tydzień temu. Szczegóły ceremonii do ostatniej chwili były trzymane w tajemnicy. Więcej o samym weselu przeczytacie TUTAJ. Informacja o nowym małżeństwie znanego prezentera telewizyjnego wywołała sporo negatywnych opinii. Powodem jest duża różnica wieku między małżonkami, która wynosi 37 lat. Internauci zarzucili 35-letniej Weremczuk, że związała się z Karolem dla pieniędzy lub popularności. Mimo, że oboje deklarowali wstrzymanie się od komentarzy, to w końcu nie wytrzymali. Głos w tej sprawie postanowiła zabrać Małgorzata.
Nie tylko Karol Strasburger i Małgorzata Weremczuk wzięli ślub w tajemnicy. Te pary również przechytrzyły media:
W wywiadzie dla "Super Expressu" Weremczuk odniosła się do plotek i negatywnych opinii na temat jej małżeństwa. Powiedziała, że oboje się kochają, a ich związek został zbudowany na wielu latach bliskiej przyjaźni.
Pobraliśmy się z miłości i na fundamencie wypracowanej przez lata przyjaźni. Tu nie ma drugiego dna. Pieniądze czy inne dobra majątkowe to nie są wartości, które uznajemy za właściwe w prawdziwej relacji i nie mogą być pretekstem do zawarcia małżeństwa, to jest wówczas biznes, nie miłość.
Wspomina, że zabolała ją stereotypowa ocena jej małżeństwa. Weremczuk zdradziła, że ich przyjaźń trwała aż 10 lat.
Nie każda 35-latka jest taka sama i nie każdy 72-latek jest "dziadem", jak hejterzy lubią określać Karola w internecie. Nie lubię, kiedy traktuje się mnie stereotypowo. Po 13 latach znajomości, 10 latach przyjaźni wydaje mi się, że ludzie pobierają się z miłości, a nie po to, żeby mieć dziecko. To miał być progres w naszym związku. Nie mamy niczego na celu - chcemy po prostu być razem. Nie zrobiłam tego, jak piszą niektórzy - dla sławy czy pieniędzy - powiedziała na łamach "Super Expressu".
Małgorzata odniosła się również do kwestii majątkowych. Okazało się, że wszystkie koszty związane ze ślubem i weselem ponieśli sami nowożeńcy.
W kwestii intercyzy mam do powiedzenia jedno. W naszym teamie oboje pracujemy i oboje zarabiamy. To związek, nie układ. To uczciwa relacja, w której umówiliśmy się bez zbędnych formalności na pewne zasady i w której to nie papier, a zaufanie jest wartością! Cały ślub sfinansowaliśmy sami, a firmy i osoby, które oznaczyliśmy w materiałach na Facebooku, pojawiają się tam z powodu naszej wdzięczności i gestu docenienia poziomu oraz jakości współpracy.
Na koniec potwierdziła, że mimo dużej różnicy wieku są w sobie bardzo zakochani.
Życie na kocią łapę nie jest łatwe w wielu sytuacjach życiowych, o czym doskonale wiedzą wszystkie pary, które żyją w taki sposób. Życzę innym parom, by tworzyły taki związek jak nasz. By byli tak zakochani – by chodzili po domu za rękę, by tworzyli wspólnie swoją codzienność, by mieli wspólne pasje – tak jak my. U nas nie ma samotności we dwoje, jesteśmy jednością. Docieraliśmy się i dzięki temu zdecydowaliśmy się na ślub - czytamy.
Kibicujecie ich małżeństwu?
KB