Bieżące informacje na temat sytuacji na Ukrainie możecie znaleźć na stronie głównej Gazeta.pl.
Media rozpisują się o akcie odwagi rosyjskiej dziennikarki, która wdarła się na plan wiadomości z plakatem z hasłami antywojennymi. Publicznie sprzeciwiła się wojnie w Ukrainie, natychmiast zyskując sławę i poważanie. Anna Kalczyńska opisała całą sytuację na Instagramie i jak zdążyła zauważyć, po głośnym wystąpieniu Mariny Owsiannikowej "w świat poszedł przekaz o tolerancji Federacji Rosyjskiej".
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gwiazdy murem za Ukrainą. Wspierają obywateli i wyrażają swój gniew. "Zachód musi powstrzymać Putina"
W ostatnich dniach Władimir Putin podpisał nową ustawę, która ma na celu uciszyć niezależne rosyjskie media. Na jej mocy za "fałszywe informacje" na temat wojny grożą kary nawet do 15 lat pozbawienia wolności. 14 marca 2022 roku podczas głównego wydania wiadomości "Vremya" Marina Owsiannikowa wykazała się odwagą i przez sześć sekund wystąpiła przed widzami z plakatem z napisami antywojennymi. Jej czyn natychmiast został ogłoszony jako heroiczny, nie tylko z uwagi na nową ustawę, ale fakt, że jest matką dwójki dzieci. Dziennikarka zamieściła cytat Owsiannikowej:
Nawet 10 pokoleń nie zaleczy ran tej bratobójczej wojny. Naród rosyjski jest mądry, tylko razem możemy zakończyć to szaleństwo. Wychodźcie na ulice, niczego się nie bójcie. Wszystkich nas nie zamkną - mówiła Marina Owsiannikowa.
W dalszej części wpisu przyznała, że odwaga reporterki przejdzie do historii, a ona sama "stała się twarzą opozycji wobec reżimu" rosyjskiego dyktatora.
Jej postawa jest godna najwyższego podziwu. Odwaga tej kobiety, matki dwójki dzieci, córki Ukraińca i Rosjanki przejdzie do historii. Już dziś mówi się o niej we wszystkich mediach - jednym gestem i wzruszającym nagraniem udostępnionym w sieci- stała się nieoczekiwanie twarzą opozycji wobec reżimu Władimira Putina. Przyznaje się do udziału w kremlowskiej propagandzie, do kłamstw i tuszowania zbrodni, od 2014 roku, przez milczenie ws Nawalnego aż do dziś. Nawołuje do protestów i do żądania zakończenia bratobójczej walki na Ukrainie.
Z optymizmem pisała:
Kiedy najtwardsze propagandystki zaczynają przeglądać na oczy, może to sygnał, że system nie jest takim monolitem, jak może się wydawać.
W międzyczasie wyszło na jaw, że kobieta została ukarana grzywną w wysokości 30 tys. rubli (ok. 247 euro). Dziennikarka TVN edytowała post. W mediach pojawiła się teoria ukraińskiego polityka. Roman Hryszczuk uważa, że protest Owsiannikowej "to zaplanowana akcja Kremla". Na Twitterze zwrócił uwagę, by z pewną dozą ostrożności podchodzić do komunikatów w rosyjskiej telewizji. Kalczyńska również nie mogła uwierzyć w to, że dziennikarka została ukarana jedynie grzywną, co jest wątpliwym aktem tolerancji.
[Edit] Uwaga ustawka? Niewiarygodne, ale po takim występie Owsiannikowa zamiast kolonii karnej dostała jedynie grzywnę. W świat poszedł przekaz o "demokratycznym systemie" i tolerancji Federacji Rosyjskiej - zauważyła dziennikarka.
Co ciekawe, znajomi rosyjskiej dziennikarki w rozmowie z "The Guardian" wyznali, że ta od momentu eskalacji inwazji Rosji na Ukrainę była zaniepokojona działaniami rosyjskiego wojska.
Plotek.pl jest dla Was i dla Was piszemy o rozrywce. Ale to nie znaczy, że nie pamiętamy i nie myślimy o Ukrainie
Trwa rosyjska wojna przeciwko Ukrainie. Są informacje o zniszczonych domach, rannych i zabitych. Potrzeby rosną z godziny na godzinę. Dlatego Gazeta.pl łączy siły z Fundacją Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM), by wesprzeć niesienie pomocy humanitarnej Ukrainkom i Ukraińcom. Każdy może przyłączyć się do zbiórki, wpłacając za pośrednictwem Facebooka lub strony pcpm.org.pl/ukraina. Więcej informacji w artykule.