W listopadzie ubiegłego roku 28-letni Artur Baranowski ze Śliwnik stał się bohaterem numer jeden teleturniejów w Polsce. Gracz pobił absolutny rekord w kultowym programie "Jeden z dziesięciu", zdobywając w finale 19. odcinka 140. serii aż 803 pkt. Zdeklasował wszystkich konkurentów, którym nie dał nawet szansy na udzielenie odpowiedzi, bo wszystkie pytania brał na siebie. Niestety mężczyźnie nie udało mu się dotrzeć na nagranie finału sezonu - powodem jego nieobecności miała być awaria auta. Minęło kilka miesięcy i słynny uczestnik postanowił znowu spróbować sprawdzić swoją wiedzę. Okazuje się, że w kwietniu ma pojawić się w "Va Banque" na TVP2.
Na temat uczestnictwa Artura Baranowskiego w "Va Banque" wspomniał nowy prowadzący na swoim kanale na YouTubie. Przypomnijmy, że kilka dni temu okazało się, że nowe odcinki programu nie poprowadzi już Przemysław Babiarz, a Radosław Kotarski - popularyzator wiedzy, pisarz i dziennikarz. Ponoć dotychczasowy gospodarz sam zrezygnował z prowadzenia show ze względu na problemy zdrowotne.
Uczestnikiem drugiego odcinka, który będzie przeze mnie prowadzony, będzie pan Artur, legenda "Jednego z dziesięciu". Zobaczymy, czy będzie faktycznie. Jeśli będzie, to super. Nie mogę się doczekać, kiedy poznam pana Artura
- zdradził Kotarski w nowym odcinku podcastu, który prowadzi z Dawidem Podsiadło. Pierwszy odcinek "Va Banque" z nowym prowadzącym zaplanowany jest na 2 kwietnia. Kotarski wspomniał też, że chce pozbawić Baranowskiego nadmiernego stresu i nie narzucać mu presji związanej z jego historycznym występem w "Jeden z dziesięciu".
Artur Baranowski po emisji odcinka "Jeden z dziesięciu" był przytłoczony zainteresowaniem. Media przez jakiś czas codziennie odwiedzały jego rodzinną miejscowość i chciały z nim rozmawiać. A że jest nieśmiały, zaszył się w domu i w jego wymieniu wypowiadał się m.in. ojciec. "Mieszkamy tu spokojnie, cicho. A tu nagle wszyscy chcą rozmawiać z synem. On nie ma na to siły, nie jest przygotowany. Nikt by tego nie wytrzymał, człowiek by zwariował" - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Przy okazji podkreślił, że jest bardzo dumny z syna. "Dzwoni cała rodzina, piszą koledzy z okolicy i znajomi ze studiów. Artur nie spał do późna i cały czas odbierał telefony albo odpisywał na wiadomości. Dziś cały dzień śpi. Nie ma już siły rozmawiać z dziennikarzami" - dodał. Jak będzie tym razem? Na temat Baranowskiego wypowiadał się też Włodzimierz Pietruszewski, sołtys wsi Śliwniki. "Pokazał coś niesamowitego. Nieśmiały, spokojny, skromniutki. W jego wieku czasem chłopaki jeszcze rozrabiają, a on ma 28 lat, a jest z niego bardzo dojrzały facet" - zdradził dla Wirtualnej Polski.