• Link został skopiowany

Rewolucje w życiu Pauliny Krupińskiej i Sebastiana Karpiela-Bułecki. Muzyk podjął ważną decyzję

To już pewne - Przed Pauliną Krupińską i Sebastianem Karpielem-Bułecką duże wydatki. Muzyk potwierdził, że w ich życiu zajdą zmiany.
Paulina Krupińska i Sebastian Karpiel-Bułecka
Paulina Krupińska i Sebastian Karpiel-Bułecka; Fot. KAPIF

Paulina Krupińska i Sebastian Karpiel-Bułecka wraz z dziećmi od lat mieszkają w Warszawie. Często jednak goszczą u mamy muzyka, w jej domu na Podhalu. Pani Zofia zamieszkała w nim po powrocie do Polski z USA. Teściowa prezenterki "Dzień dobry TVN" zdecydowała się na powrót w rodzinne strony, po tym, jak Paulina Krupińska urodziła pierwsze dziecko. Okazuje się jednak, że podhalański dom z czasem stał zbyt ciasny dla tak licznej rodziny. Paulina Krupińska i Sebastian Karpiel-Bułecka podjęli więc ważną decyzję. 

Zobacz wideo Paulina Krupińska chciała się wyprowadzić do Nowej Zelandii? Sebastian Karpiel-Bułecka dał jej jedną radę

Paulina Krupińska i Sebastian Karpiel-Bułecka planują przeprowadzkę

Paulina Krupińska w rozmowie z Plotkiem jakiś czas temu podkreślała, że podhalański dom, którego wnętrza tak często możemy oglądać na jej Instagramie, nie należy do niej, ale do teściowej. Już wtedy mówiła, że wraz z mężem planowała budowę własnego domu w okolicach Zakopanem.

Ja od ośmiu lat mierzę się z tym, że żyjemy na dwa domy i tym, że ja chcę żyć w Warszawie a Sebastian w Zakopanem. Myśmy się tu [w Warszawie - red.] poznali, myśmy tu zamieszkali, tu się urodziły nasze dzieci i tu je wychowujemy (...). Czekaliśmy na to, że kiedyś wybudujemy dom, bo ten dom, w którym my mieszkamy (...) nie jest mój. Sebastian wiele razy podkreślał, że wybudował ten dom na Podhalu dla mamy,  żeby wróciła ze Stanów Zjednoczonych. Kiedy ja zaszłam w ciążę i urodziłam Tosię, ona przyjechała i faktycznie wróciła do Polski i to jest jej mały domek - wyjaśnia.

Na tym nie koniec, bo wyznała, że nie zadomowiła się do końca w domu teściowej. - Nie mamy tam [na Podhalu -red.] swojego domu. Ja za każdym razem biorę walizki. To nie jest tak, że ja mam tam swoją szafę, swój salon, garderobę. To nie jest pałac, proszę państwa. To jest taki domek, do którego my przyjeżdżamy, kiedy mamy wolne - opowiadała Plotkowi. Teraz okazuje się, że marzenie o własnym domu z widokiem na Tatry ma się ziścić. "Na Żywo" twierdzi, że małżonkowie ruszyli z budową lokum, dlatego, że mieszkanie z mamą muzyka ma być dla nich "nieco kłopotliwe". Jednak w rozmowie z tygodnikiem Karpiel-Bułecka przedstawia nieco inne spojrzenie na tę sprawę. 

Wreszcie stało się i projektuję dom dla siebie, dla mojej rodziny. Teraz, jak jedziemy na Podhale, mieszkamy z moją mamą. Wiem, widzę, że coraz bardziej ją to męczy. Ona zaprzecza, ale mam świadomość, że starszy człowiek potrzebuje spokoju. Dlatego podjąłem decyzję o budowie domu. Mama będzie blisko nas, ale jednocześnie będzie ten spokój miała - powiedział "Na Żywo".
Paulina Krupińska i Sebastian Karpiel-Bułecka
Paulina Krupińska i Sebastian Karpiel-BułeckaFot. KAPIF

Paulina Krupińska nie dogaduje się z teściową?

Paulina Krupińska wielokrotnie podkreślała, że ma dobre relacje z teściową. Przyznała, że kiedy mieszka z rodziną na Podhalu, stara się nie tylko nie wchodzić sobie w drogę z mamą ukochanego, ale także dzielić się z nią obowiązkami. "Mamy podział, żeby sobie nie przeszkadzać. Gotowaniem też się dzielimy. Cztery dni ja gotuję, a cztery teściowa. Wymieniamy się i u nas bardzo się to sprawdza. Ja stawiam na kasze i ryż, a teściowa na potrawy z ziemniakami. Uzupełniamy się i to jest najważniejsze" - powiedziała jakiś czas temu w rozmowie z "Życia na gorąco". "Mama Sebastiana jest z nami i nie ma żadnego konfliktu. Cieszymy się, że zawsze możemy liczyć na pomoc" - podkreśla. Wygląda na to, że dobre zdanie o prezenterce ma też mama Sebastiana Karpiela-Bułecki. Niedługo po ślubie, w rozmowie z "Na Żywo" rozpływała się nad synową. "Ucieszyło mnie to, że Paulina dobrała sobie na ślub tradycyjną sukienkę. Później już miała coś bardziej nowoczesnego, a w każdej wyglądała ślicznie. Wzruszyłam się, że mój syn tak pięknie sobie radzi. Jak to matka, bałam się o niego, martwiłam, ale dzisiaj widzę, że niepotrzebnie. Moje wnuki mają wspaniałego ojca, który nieba im uchyli, jak tylko będzie trzeba" - powiedziała wówczas pani Zofia. 

Więcej o: