Paulina Krupińska i Damian Michałowski prowadzili piątkowe wydanie "Dzień dobry TVN". Jednym z tematów było postrzelenie 21-letniego żołnierza w Szczecinie. Według nieoficjalnych informacji żołnierz mógł zostać postrzelony przez myśliwego. Wówczas gospodyni śniadaniówki postanowiła podzielić się swoją historią, która mrozi krew w żyłach. W okno jej domu w Warszawie trafił pocisk.
- Opowiedzieć wam moją historię, jeżeli chodzi o odstrzał dzików? Mieszkam na terenie, gdzie za moimi oknami jest już las i woda. Był odstrzał na dziki w sezonie letnim. Słuchajcie, ja miałam postrzelone okno w moim mieszkaniu - zaczęła Paulina Krupińska. Wówczas w studiu nastała cisza. W końcu Damian Michałowski zapytał z niedowierzaniem w głosie: - Miałaś pocisk? Wtedy prowadząca opowiedziała, co dokładnie się stało.
Tak. Przyjechała policja, zabezpieczyli miejsce zdarzenia. Na szczęście tego dnia nikogo nie było w domu. To był pocisk, który uderzył rykoszetem o drzewa i uderzył w nasze okna. Takie rzeczy się dzieją - mówiła.
Paulina Krupińska dodała, że wszystko działo się w Warszawie. Jej współprowadzący był zszokowany tą historią. - Aż trudno to jakoś skomentować. Dobrze, że nikomu nic się nie stało - podsumował. - Ten pocisk nie miał mocy, bo został uderzony o drzewo. Wybił mi szyby - zakończyła gospodyni "Dzień dobry TVN".
Prokuratura potwierdziła, że 15 listopada doszło do śmiertelnego postrzelenia żołnierza w Szczecinie. Według nieoficjalnych informacji RMF FM sprawcą wypadku miał być myśliwy, znajdujący się w pobliżu pasa ćwiczeń taktycznych.