Piotr Gąsowski kocha podróżować, a relacjami z wakacji chętnie dzieli się w instagramowych postach. Doświadczenia aktora z wyjazdami nie zawsze są jednak przyjemne - a to żali się na brak higieny współpasażerów w samolocie, innym razem zdarzyło mu się zostawić na lotnisku torbę z laptopem. Wpadkę na lotnisku zaliczył też podczas niedawnej wizyty w Hiszpanii, chociaż tym razem nie podróżował sam.
Tegoroczne Boże Narodzenie Piotr Gąsowski i jego najbliżsi spędzali w ciepłym klimacie. Aktor opublikował wspólne zdjęcie ze świąt na hiszpańskim Costa del Sol, gdzie towarzyszyli mu między innymi córka Julia, była żona Hanna Śleszyńska, a także syn pary Jakub. Rodzinne spotkanie zakończyło się tuż przed sylwestrem. Jak poinformował Gąsowski, część osób leci do Stanów Zjednoczonych, część wraca do Polski, a on sam do nowego roku zostaje w Hiszpanii.
Do ojczyzny samodzielnie wracała samolotem córka aktora, a wzruszony tata odprowadzał Julię na lotnisko. Gąsowski ze łzami w oczach dokumentował pożegnanie z Julią, jednak szybko podeszła do niego osoba z obsługi lotniska, prosząc, aby schował telefon. Aktor zapomniał bowiem, że w miejscu kontroli bezpieczeństwa nie można ani nagrywać, ani robić zdjęć. Chwilowy problem nie powstrzymał jednak Gąsowskiego, który dodał po chwili, że "oczy ma na mokrym miejscu".
Piotr Gąsowski zaledwie kilkanaście dni wcześniej również spotkał się z problemem na lotnisku, tym razem w Stanach Zjednoczonych. Pracowników zastanowiła bowiem czerwona naklejka, którą miał w paszporcie. Jak relacjonował, przez długi czas był przepytywany przez urzędników imigracyjnych, po czym został wypuszczony bez żadnych wyjaśnień.