• Link został skopiowany

Piotr Gąsowski narzeka na opóźniony lot i nie popisuje się kulturą osobistą. "Pan obok mnie strasznie śmierdzi"

Piotr Gąsowski z telefonem w dłoni relacjonował lot i pobyt na lotnisku. Narzekał na niewygodne siedzenia, opóźnienia, a także na współpasażera. Głośno komentował, że ten śmierdzi.
Piotr Gąsowski
Fot. Instagram/ piotr.gasowski.official

Więcej ciekawych artykułów na stronie głównej Gazeta.pl

Piotr Gąsowski wybrał się na wakacje do Hiszpanii. Relację z wakacji rozpoczął już na lotnisku, a później kontynuował w samolocie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak niektóre gwiazdy kochają pokazywać każdy moment swojego życia. Problem polega na tym, że Piotr Gąsowski zagalopował się i zapomniał o kulturze osobistej. 

Zobacz wideo Piotr Gąsowski relacjonuje problematyczny lot

Piotr Gąsowki: Pan, który usiadł obok mnie...  strasznie śmierdzi

Piotr Gąsowski postanowił pożalić się obserwatorom na Instagramie. Prezenter zaczął urlop, ale nic nie szło po jego myśli. Zaczęło się od opóźnienia samolotu (przypomnijmy, że z powodu pandemii branża lotnicza zmaga się z problemami kadrowymi. Wiele lotów jest odwołanych, starty niektórych są opóźnione). 

Cześć, moi drodzy, nie uwierzycie, co mi się przydarzyło. Siedzę w samolocie Lufthansy na lotnisku w Warszawie, jest siódma nad ranem. Siedzę mniej więcej już pół godziny, samolot jest spóźniony o godzinę do Frankfurtu, gdzie mam przesiadkę dalej - zaczął.

Później Gąsowski narzekał na niewygodne siedzenia oraz współpasażerów. Głośno utyskiwał na to, że siedzący obok niego mężczyzna śmierdzi. 

Jakby tego było mało, samolot jest totalnie pełny. A pan, który usiadł obok mnie... Dobra nie będę owijał w bawełnę: Strasznie śmierdzi. Okropnie! - mówił z obrzydzeniem.

Na tym jednak nie koniec, bo prezenter pokazał twarz mężczyzny, który spał na fotelu obok niego. 

To jest jakaś tortura, ja nie wiem, czy ja dojadę w ogóle do cholernego raju do Hiszpanii. Dwie i pół godziny już stoimy, nic się nie zmienia i śmierdzi, jak śmierdziało - żalił się dalej.

Na kolejnych stories Gąsowski narzekał dalej:

Cześć, samolot spóźnił się dwie godziny, standard siedzeń gorzej niż w Ryanair, poziom zapachu wybitny, no i teraz nie wiem, jak dolecę dalej, bo spóźniłem się na przesiadkę. Przygód ciąg dalszy, nie mogę dolecieć - opowiadał.

Ostatecznie udało mu się kupić bilet na kolejny lot i dotrzeć na miejsce. Pochwalił się przy tym, że skrócił oczekiwanie w kolejce, bo para z Wrocławia poznała go. Można się więc domyślać, że przepuściła prezentera. Wydawało się, że aktor jest już zadowolony. Mimo to z jego ust nadal padały złośliwe i grubiańskie komentarze.   

Cześć, moi drodzy, jest miejsce, lecę do Malagi. No, chyba że nie wiem, co się jeszcze wydarzy. W każdym razie może uda mi się dziś dolecieć i mam nadzieję, że nie dostanę jakiegoś śmierdziucha tym razem - usłyszeliśmy.

Współczujemy Piotrowi Gąsowskiemu problemów z opóźnionymi lotami. Jednak wyśmiewanie się z osoby, która może mieć problemy z nadpotliwością jest ciosem poniżej pasa. Jeszcze gorsze jest pokazywanie wizerunku niepublicznej osoby. Warto w tym miejscu dodać, że fragment, w którym prezenter szydzi ze "śmierdzącego" współpasażera, zniknął już z instagramowej relacji Gąsowskiego (mógł zostać skasowany lub wygasnąć samoistnie po 24 godzinach od momentu publikacji). Pozostała jednak wypowiedź, w której słyszymy o "jakimś śmierdziuchu". 

Więcej o: