Justyna Steczkowska zaczynała od "Szansy na sukces" w 1994 roku. I co najlepsze, wydaje się, że program z "sukcesem" w tytule naprawdę otworzył przed nią możliwości i pozwolił na jego osiągnięcie. 22-latka z rzadką czterooktawową skalą głosu już rok później zaprezentowała się na Eurowizji. Choć jej głos teraz, ponad ćwierć wieku później, zachwyca tak samo, styl jest zupełnie inny niż wtedy. To, jak się zmieniła, najlepiej oddaje jej reakcja na nagrania z "Szansy..." i Eurowizji" - "jak ja wyglądałam?".
Justyna Steczkowska, choć wygląda zupełnie inaczej niż w latach 90., do operacji plastycznych się nie przyznaje. W 2009 roku w miesięcznik "Uroda" śmiechem zareagowała na opinie dotyczące ewentualnych urodowych poprawek.
Brukowce posądzają mnie o wszystko. Według nich jestem cała sztuczna. Najśmieszniejszą plotką jest chyba ta, że mam zrobiony nos, to już jest masakra! Zrobienie takiego nosa świadczyłoby o totalnym braku talentu ze strony chirurga. Jest wyjątkowo nieudany - powiedziała wówczas.
Choć od tej wypowiedzi minęło wiele lat i być może coś się w tej kwestii zmieniło, Steczkowska nigdy nie przyznała się do pójścia pod chirurgiczny nóż. Wiadomo jednak, że nie oszczędza na zabiegach poprawiających wygląd skóry - np. ulubionej mezoterapii, która ma na celu dostarczyć skórze substancji leczniczych oraz regenerujących. Poza tym - co oczywiste, patrząc na jej sylwetkę - bardzo dba o ciało. W rozmowie z Plotkiem stwierdziła, że "po czterdziestce trzeba wstać z kanapy", efekty same nie przyjdą.
Ćwiczenia dwa razy w tygodniu. Po czterdziestce trzeba wstać z kanapy, jeśli chce się utrzymać ciało w formie. Wszystkie te suplementy odchudzające są absolutnie niezdrowe, niepotrzebne i nie polecam tego. Nie schudniemy dzięki kropelkom. Po prostu trzeba ustalić sobie zdrową dietę - powiedziała w zeszłym roku.
Dziś Steczkowska uchodzi za kobietę, która wykreowała odważny wizerunek, skupiony na eksponowaniu ciała. Świadczy o tym chociażby seria występów z 59. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Podczas recitalu "Dziewczyna szamana - 50. urodziny Justyny Steczkowskiej", przypomniała swój pierwszy i największy hit z 1995 roku, "Dziewczynę Szamana", piosenkę wyprodukowaną przez Grzegorza Ciechowskiego.
Fani byli jednak zawiedzeni. I sposobem w jaki śpiewa, i oprawą, przez niektórych określaną jako "tandetna" - zupełnie tak, jakby przede wszystkim koncentrowała się na robieniu widowiska, a nie śpiewie.
Nie starała się ładnie zaśpiewać, tylko chciała zrobić show i być podziwianą.
Ma piękny głos, ale ostatnio za bardzo wydziwia. Trudno się tego słucha.
Jak widać obecnie jednak "popisowy" sposób zachowania chwilami kłuje w oczy. Jak było wcześniej? Sprawdźcie w naszej galerii na górze strony.
Zobacz też: Wyciekło nagranie z próby Justyny Steczkowskiej. Ale się zdenerwowała. Muzycy i reżyser w opałach