Na stronie Teatru Współczesnego w Warszawie pojawiła się bardzo tragiczna informacja. Maciej Englert w poruszających słowach pożegnał swojego długoletniego współpracownika i przede wszystkim przyjaciela. 27 lipca odszedł Jan Pęczek, który doskonale był znany widzów w takich produkcji, jak "Barwy Szczęścia", "Na dobra i na złe", "Samo życie" czy "Na Wspólnej". Aktor miał 71 lat.
Maciej Englert w pięknych słowach opisał zmarłego Jana Pęczka. Wspomniał o jego lojalności, skromności, a także miłości do sztuki i teatru.
Był osobą spolegliwą, w prawdziwym znaczeniu tego słowa, można było na nim polegać i jednocześnie ufać, zarówno jako człowiekowi, jak i artyście. Skromny, lojalny i ciepły, mimo swojej hardej i dumnej "góralskiej duszy".
Opowiedział także o jego aktywnej działalności w stanie wojennym.
Zaangażowałem go w stanie wojennym. Działał aktywnie w opozycji i uciekając z jakiegoś "kotła", złamał pechowo nogę w kostce, która nie bardzo się chciała zrosnąć, ale rwał się do grania, choć każdy krok sprawiał mu ból, mało kto o tym wiedział, nie rozczulał się nad sobą.
Na koniec zdradził, jak wyglądały ostatnie miesiące życia Pęczka. Podkreślił, że ta śmierć była "wybawieniem".
Podobnie jak w ostatnich miesiącach zmagań z, jak się okazało nieuleczalną chorobą, potem z niespodziewaną śmiercią żony, jego siła budziła najwyższy podziw i szacunek. Trudno przyjąć wiadomość o śmierci Przyjaciela, nawet jeśli była spodziewana i była wybawieniem, a Jasiek nie miał wrogów.
Jan Pęczek był nie tylko aktorem, ale także autorem choreografii i ruchu scenicznego w wielu przedstawieniach m.in. "Mistrz i Małgorzata", "Martwe dusze", "Wniebowstąpienie", "To idzie młodość".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!