Kilka dni temu zmarła ukochana mama Mariusza Czajki. 81-letnia kobieta od kilku lat chorowała i wymagała stałej opieki. Dwa lata temu aktor podjął decyzję o przeprowadzce i zamieszkaniu wraz z rodzicielką, by móc jej pomagać. Nagła śmierć okazała się kolejnym ciosem w jego i tak już trudnej sytuacji. Na szczęście otrzymał ogromne wsparcie od fanów. 27 stycznia odbył się pogrzeb, a aktor wygłosił wzruszającą przemowę.
Mariusz Czajka pracował w teatrze i od czasu do czasu pojawiał się również na ekranach telewizorów. Ze względu na pandemię stracił wszystkie źródła dochodu. Żył za zgromadzone dotąd oszczędności, jednak po śmierci matki okazało się, że brakuje mu funduszy na zorganizowanie jej godnego pochówku. Aktor poprosił swoich fanów o wsparcie. Założył zbiórkę, której celem było uzbieranie 15 tysięcy złotych. Darczyńcy byli chętni do pomocy i udało się zebrać aż 50 tysięcy złotych.
Pogrzeb Krystyny Czajki odbył się w środę o godzinie 12:15 w kaplicy na Powązkach w Warszawie. Kobieta została skremowana wedle życzenia syna i pochowana tuż obok swojego męża. Pożegnało ją zaledwie kilka osób z Czajką i jego córkami - Weroniką i Inez - na czele. Aktor podczas pogrzebu wygłosił wzruszającą przemowę.
Kiedy zamykam oczy, mamo, widzę cię w Dniu Nauczyciela, jak dosłownie toniesz w kwiatach od twoich uczniów. Nawet ten z dwójkami mógł dostać u ciebie piątkę z polskiego, bo zawsze byłaś sprawiedliwa. Te kwiaty wiozłaś potem na cmentarz do taty… Miałaś 30 lat, kiedy nagle zmarł i zostawił cię ze mną, bardzo żywym chłopczykiem lat dziewięć. Poradziłaś sobie wspaniale, choć jak pamiętasz, mało brakowało, a rzuciłbym szkołę. "Mariuszku, uspokój się" - mówiłaś, a ja, choć zwykle robiłem, co chciałem, to mimo wszystko słuchałem ciebie. Byłem bardzo szczęśliwy, widząc, jak tulisz moje córki, a twoje wnuczki - Weronikę i Inez. Tak bardzo chciałaś mieć córkę, kiedy straciłaś swoje pierwsze dziecko, a one, mamusiu, już na zawsze będą częścią ciebie - powiedział ze łzami.
Poświęcił również uwagę hojnym darczyńcom, dzięki którym mógł godnie pochować matkę.
Lubiłaś ludzi, a oni lubili ciebie. "No, opowiadaj, jak było" - mówiłaś do każdego, jak nauczycielka przy tablicy, i krojąc tę swoją najlepszą na świecie szarlotkę, wysłuchiwałaś różnych historii. Moja historia jeszcze trwa, mamo. Walczę dzielnie o lepsze jutro i nie poddałem się dzięki dobrym ludziom, którzy przez ostatnie klika dni ruszyli mi z pomocą. Płakałem i nie dowierzałem, że jest jeszcze tyle dobra w tych trudnych czasach - dodał.
Wzruszająca przemowa i piękny gest ze strony fanów.