Niedawno media obiegła informacja o tym, że Krzysztof Krawczyk podjął decyzję o zakończeniu trwającej 57 lat kariery muzycznej. Żona wokalisty zdradziła na łamach "Super Expressu", że głównym powodem pożegnania Krawczyka ze sceną jest strach przed koronawirusem. Kilka dni temu na rynku pojawiła się płyta artysty zatytułowana "Horyzont", która miała być ostatnim muzycznym prezentem dla fanów. Okazuje się jednak, że wykonawca hitu "Parostatek" wziął sobie jedynie przymusowy urlop na czas pandemii, a informacje opublikowane przez tabloid są nieprawdziwe.
74-latek podkreślił w rozmowie z "Twoim Imperium", że nie zamierza jeszcze iść na emeryturę. Wspomniał także o swoich muzykach z zespołu, którzy z powodu braku koncertów nie mają przychodu:
Nie kończę kariery, tylko zawieszam koncerty z powodu koronawirusa. Występy są w obecnej sytuacji bardzo trudne do realizacji. Ostatni raz zaśpiewałem dla publiczności 9 marca tego roku. […] Sztab musi pomyśleć o sobie, bo ta sytuacja nie spadła nagle z nieba.
Krawczyk na szczęście nie musi martwić się o fundusze. Zaoszczędził nieco pieniędzy, a także regularnie odprowadzał składki ZUS, dzięki czemu ma godną emeryturę. W rozsądnym zarządzaniu finansami pomogła mu żona i mama:
Odłożyłem na czarną godzinę dzięki mojej żonie Ewuni, która w odpowiednim momencie okiełznała we mnie utracjusza. No i dzięki mamie, która - gdy ja nie myślałem o przyszłości - pilnowała, bym regularnie płacił składki na ZUS. Moja emerytura nie jest wysoka, ale kto myślał o przyszłości, ten ma. Zarabiałem przyzwoicie nawet w PRL. Poza tym przyzwoitość nakazuje równać się do średniej krajowej, bo niby dlaczego miałbym być faworyzowany.
Niestety, wokalista mierzy się z problemami zdrowotnymi, które utrudniają mu funkcjonowanie. W zeszłym roku przeszedł operację biodra, a z powodu bycia w grupie podwyższonego ryzyka zarażenia koronawirusem, artysta nie może poddać się kolejnemu zabiegowi:
Gdyby nie było zagrożenia zakażeniem koronawirusa, poddałbym się jeszcze jednej operacji, ale teraz jest to zbyt ryzykowne. A niestety brak ruchu nie wpływa zbyt dobrze na funkcjonowanie organizmu. […] Mam dopiero 74 lata i jako człowiek wierzący mówię sobie: wszystko w rękach Boga.
Gwiazdy chętnie wypowiadają się w mediach na temat wysokości swoich emerytur. Zazwyczaj dostają co miesiąc bardzo niskie świadczenia pieniężne, które uniemożliwiają im godne życie. Beata Tyszkiewicz przyznała na początku 2019 roku, że każdego miesiąca otrzymuje 1300 złotych, a emerytura Maryli Rodowicz wynosi 1600 złotych. Pandemia koronawirusa znacznie utrudniła artystom wykonywanie zawodowej działalności, przez co muszą odmrozić swoje oszczędności.