Na ten moment czekali wszyscy fani Eurowizji. Na 17 maja zaplanowano finał konkursu, w którym znalazła się również Polska reprezentantka. O zwycięstwo walczy Justyna Steczkowska, która wystąpiła z utworem "Gaja". Polska ekipa pojawiła się na scenie około godziny 22:20 z numerem startowym 15. Steczkowska jednak nie mogła spokojnie poczekać na ogłoszenie wyników.
Po zakończeniu wszystkich występów na Eurowizji przyszedł czas na zliczanie głosów. Aby urozmaicić widzom oczekiwanie na wyniki, organizatorzy przygotowali szereg atrakcji. Jedną z nich była m.in. prezentacja grania na rogu alpejskim, tradycyjnie używany przez pasterzy w Alpach. Prowadząca Eurowizji postanowiła poprosić jednego z reprezentantów o pokazanie swoich umiejętności na tym instrumencie. Padło na zaskoczoną Justynę Steczkowską. Polska reprezentantka była nieco zbita z tropu, ale dzielnie próbowała zadąć w róg. Niestety okazało się to trudne i nie udało się jej wydać niemal żadnego dźwięku, co niezwykle rozbawiło publiczność. Artystka po nieudanej próbie zwróciła się do właściciela instrumentu, mówiąc w języku angielskim, że ten jest prawdziwym mistrzem, skoro daje radę na nim grać. Po chwili swoich sił spróbowała również jedna z prowadzących. Niestety, jej również się nie udało.
Eurowizja 2025 przyniosła powrót Justyny Steczkowskiej, która po 30 latach ponownie wystąpiła na tej prestiżowej scenie, prezentując utwór "Gaja". Polscy widzowie od początku doceniali zarówno jej talent, jak i efekty wizualne, takie jak kostiumy czy choreografia. W finale Steczkowska wystąpiła jako piętnasta i ponownie zawisła nad sceną, co wywołało wiele pozytywnych reakcji. Większość fanów Eurowizji nie szczędziła pochwał, pisząc m.in.: "Ona jest świetna!", "Co za głos", "Polska jest najlepsza", "To było niesamowite", "Fantastyczna, najlepsza", "Niesamowita! Według mnie jest zwyciężczynią" oraz "Jej głos jest cudowny". Pojawiły się też sporadyczne opinie krytyczne, sugerujące, że Steczkowska "za dużo krzyczy", a utwór jest "nudny", jednak były one nieliczne.