Który serial Polsatu wróci? Sprytny plan Miszczaka na ratowanie widowni. "Ostatnie podrygi konającej ostrygi" [OPINIA]

Bartosz Pańczyk
Polsat zastanawia się nad reaktywacją jednego ze znanych seriali. Na ten moment nie wiadomo, który miałby to być, ale nasi czytelnicy podjęli decyzję, co chcieliby znowu śledzić.

Był czas, w którym telewizje strzelały nowościami jak z karabinu. Niestety, w dobie ogromnej popularności platform streamingowych, trudno przebić im się z czymś, co stanie się tak popularne, jak chociażby słynne sitcomy Polsatu lat 90. Dziś o kilkumilionowej oglądalności czegokolwiek, co jest nowe i nie zostało stworzone z myślą o internecie, można zapomnieć. Dlatego ponoć Edward Miszczak szpera po archiwach Polsatu. Uważa, że brakuje mu dobrego sprawdzonego serialu, więc w pocie czoła szuka hitu ze dawnych lat, który na kanwie nostalgii, rozpaliłby na nowo serce Polaków. Okazuje się, że Wy - czytelnicy Plotka - macie swój typ, która produkcja powinna dostać drugie życie. Bingo, po co nam jakaś nowa zapchajdziura, spadająca po jednym sezonie? - zastanawia się Bartosz Pańczyk. 

Zobacz wideo Artur Barciś wkręcił syna na plan "Miodowych lat"

"Miodowe lata" czy "13 posterunek"? Polsat szuka starego serialu do wskrzeszenia 

Gdy napisaliśmy o planach odgrzewania kolejnego kotleta przez Edwarda Miszczaka, zadaliśmy wam w sondzie proste pytanie. "Który serial powinien reaktywować Polsat"? Bo dyrektor programowy stacji ze słoneczkiem w logo, jeszcze nie jest do końca zdecydowany i rozważa kilka opcji. Przewagą głosów, okazało się, że według was w kolejnej ramówce powinno znaleźć się miejsce dla nowych odcinków "Miodowych lat". Tuż za nimi uplasował się "13 posterunek", a później "Rodzina zastępcza". Nie ukrywam, że to ciekawe rozwiązania, bo każda z tych produkcji miała swoje "pięć minut" i potrafiła rozbawić. O każdej do dziś się mówi i poznają je nowe pokolenia, co jest raczej ewenementem, więc nie ma na co czekać. To ostatni dzwonek na uratowanie widowni, bo niedługo telewizja przestanie się liczyć jeszcze bardziej. A przecież już teraz mówi się, że przeżywa ostatnie podrygi konającej ostrygi...

Macie nosa, gdyż dowiedziałem się, że w Polsacie od dawna mówi się, by reaktywować przygody Krawczyków i Norków, bo rzeczywiście presja jest ogromna, a format niewyczerpany. Powtórki, które lecą codziennie na kanałach tematycznych stacji i oglądają się dobrze, dały do myślenia. Grzechem byłoby nie wejść drugi raz do tej samej rzeki. Jednak nie w takiej wersji, jak ich pożegnaliśmy, czyli pt.: "Całkiem nowe lata miodowe", gdzie bohaterowie mieszkali w bliźniaku i żyli - cytując bohaterkę "Kogla-Mogla" - jakby luksusowo. To się nie sprawdziło. Jednak co to za problem, by to odkręcić? W nowych odcinkach moglibyśmy się dowiedzieć, że Karol i Tadzik zrobili kolejny interes życia, w wyniku którego stracili swój majątek i znowu wylądowali w kamienicy. Co więcej, jako że w ostatnim odcinku urodziły im się dzieci, teraz mogłyby być dorosłe i mieszać obok, prowokując nowe problemy i kłótnie między rodzicami. 

Moda na stare produkcje trwa w Polsacie w najlepsze

Polsat zrobił głupotę, gdy rezygnował z teleturniejów i sitcomów, próbując ponad dekadę temu doścignąć TVN i być stacją "glamour". To raczej nie wypaliło, ale - aż do tego roku - stare produkcje nie mogły wrócić na swoje miejsce. Byliśmy świadkami mniej lub bardziej udanych produkcji, które jednak nie zbliżyły się fenomenem do "Miodowych lat" czy "13 posterunku". W obecnej ramówce mamy znowu "Awanturę o kasę", "Malanowskiego i partnerów", "Pamiętniki z wakacji", a w kolejnej dojdzie do tego "Must be the music". Najwyższy czas na coś sprawdzonego. Bo chyba większość z nas ma dość jednosezonowych seriali, które przez niską oglądalność nie dość, że nie mają kontynuacji, to też godnego zakończenia i urywają się w połowie. W obecnych czasach nowości ogląda się na platformach streamingowych, więc takie samograje jak np. "Miodowe lata" to przewaga telewizji w jej klasycznym ujęciu, gdy chce się jeszcze kogoś nią zainteresować...

Więcej o: