Teleturniej "Jeden z dziesięciu" emitowany jest na antenie TVP nieprzerwanie od 29 lat. Doczekał się wiernych fanów, którzy z zapartym tchem śledzą emocjonującą rozgrywkę, wyłaniającą zwycięzcę-omnibusa. Z odcinka na odcinek w show pojawiają się nowi uczestnicy, którzy - pomimo stosunkowo krótkiego czasu na antenie - potrafią niekiedy zapisać się w pamięci widzów i zdobyć ich sympatię. Tak się stało w przypadku pana Krzysztofa z Lęborka. Uczestnik wykazał się poczuciem humoru, które zdołało poruszyć nawet prowadzącego, Tadeusza Sznuka.
Prowadzący "Jeden z dziesięciu" Tadeusz Sznuk zadał uczestnikowi standardowe pytanie dotyczące uczestnictwa w show. - Pan Krzysztof z Lęborka zajmuje się analizą ryzyka. Muszę spytać, panie Krzysztofie. Co wynikło z analizy ryzyka startu w teleturnieju "Jeden z dziesięciu"? - zagaił Sznuk. - Praktycznie nie ma ryzyka. Można albo wygrać teleturniej, albo zostać gwiazdą memów - odpowiedział z rozbrajającą szczerością Krzysztof z Lęborka. - No w zasadzie, to pan ma rację - skwitował prowadzący. Do sytuacji nawiązano również pod koniec odcinka, którego uczestnik okazał się zwycięzcą. - Jest pan już zwycięzcą, a być może zostanie pan bohaterem memów - podusmował Tadeusz Sznuk.
W programie "Jeden z dziesięciu" nie brakuje charyzmatycznych uczestników z ogromną wiedzą. Jakiś czas temu w pamięci widzów zapisał się pan Paweł z Warszawy, który podczas całej rozgrywki radził sobie doskonale. Prawdziwa walka rozegrała się jednak z finale, kiedy odpowiedział poprawnie na trzy pytania. Zachęcony dobrą passą wziął kolejne pytanie na siebie. A potem następne, kolejne i jeszcze jedno... W ten sposób odpowiedział poprawnie na 20 pytań z rzędu z zakresu biologii, religii, historii czy geografii. W komentarzach na mediach społecznościowych show czytaliśmy: "Finał godny wielkiego finału, brawo za wiedzę i niesamowite emocje", "Super finał! Pan Paweł to niezły skubaniec". Oglądacie "Jeden z dziesięciu"?