Aneta i Robert Żuchowscy niedawno powitali na świecie córkę, Hanię. Dziewczynka urodziła się jako skrajny wcześniak, w zaledwie 24 tygodniu ciąży. Przez następne miesiące rodzice i lekarze walczyli o jej życie. Dopiero teraz para ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" odważyła się nie tylko pokazać światu swoją pociechę, ale i opowiedzieć tę dramatyczną historię. Od tamtej pory uczestniczka popularnego programu TVN-u dzieli się z fanami kolejnymi szczegółami z ostatnich dni. Żuchowska wyznała, jak wybrali imię dla córki.
Była uczestniczka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" na instagramowej relacji udostępniła post swojego męża. Widać na nim zdjęcie ze szpitala. W tle widać córkę pary leżącą w inkubatorze, ale pierwszy plan zajmuje wizytówka z danymi dziecka. Można zauważyć imię dziecka "Hania" oraz datę urodzenia. Żuchowska wykorzystała tę fotografię, aby opowiedzieć o tym, dlaczego akurat tak nazwali pociechę.
To zdjęcie zrobiłam... na pamiątkę po tym, jak Robert wpisał na inkubatorze imię 'Hania'. Po prostu wpisał. Sam. Nie mieliśmy pomysłu na imię dla dziewczynki. Nigdy. Po porodzie się to nie zmieniło. A to "córka" troszkę źle wyglądało. I tak oto mamy Hanię. 33 cm i 700 g najpiękniejszego szczęścia - czytamy.
W poście, który udostępniła Aneta, Robert Żuchowski opisał, jak czuł się przez ostatnie tygodnie. Nie ukrywał, że razem z żoną mają za sobą bardzo ciężki okres. "Takie malutkie… a zarazem nasze wielkie szczęście. Ostatni czas nie był dla nas łatwy i łaskawy. Był to czas ważnych decyzji, silnych emocji oraz życia w ciągłej niepewności przed kolejnym dniem. Przetrwaliśmy to wszystko razem! Całą naszą czwórką i teraz musi być już tylko lepiej! "Ciężkie czasy tworzą silnych ludzi" - wyznał.
Żuchowski wykorzystał też moment, aby podziękować bliskim i obserwatorom, którzy okazali jego rodzinie wsparcie w tym czasie. "Jednocześnie chciałbym serdecznie podziękować wszystkim bliskim za ogrom wsparcia, jaki otrzymaliśmy oraz wszystkim wam tutaj, za to, że jesteście, za to, że wspieracie, za to, że dzielicie się swoimi doświadczeniami i własnymi przeżyciami. Dzięki temu wiemy, że nie jesteśmy sami. Dziękuję, dziękujemy!" - podsumował.