Jakiś czas temu było głośno o pewnym oszustwie, którego dopuścił się uczestnik "Milionerów". W 2001 roku Charles Ingram wygrał główną nagrodę w nieuczciwy sposób. Po czasie wyszło na jaw, że mężczyźnie podpowiadali wspólnicy. Dwójka pomocników kaszlała w danym momencie i w ten sposób dawała mu znać, która z odpowiedzi jest prawidłowa. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ. Podobne oskarżenia padły również w stronę polskiej uczestniczki programu. Widzowie zwrócili uwagę na niesamowite szczęście w udzielanych odpowiedziach w dziedzinach, o których, jak sama przyznała, nie miała pojęcia.
W jednym z odcinków "Milionerów" wystąpiła pani Anita. Uczestniczka nie miała sobie równych. Świetnie sobie radziła z kolejnymi pytaniami. Fanom formatu wydawało się dziwne to, że bohaterka nie zastanawiała się długo nad poprawnymi odpowiedziami. Pomimo tego, ciągle udawało jej się wybrać trafną opcję. Widzowie zaniepokoili się szczególnie w przypadku kategorii za dziesięć tysięcy złotych. Wówczas pani Anita musiała zmierzyć się z tematyką Lansjerów z XIX wieku. Kobieta wyznała, że kompletnie nie wie, która z odpowiedzi może być poprawna. Próbowała metody dedukcji. Wspomniała także, że telefon do przyjaciela nie wchodzi w grę, bo jej pomocnik nie jest dobry w tym kierunku. Po chwili jednak bez żadnych trudności wybrała odpowiedni wariant.
Widzów bardzo zastanowiło działanie uczestniczki. Zaczęli spekulować, czy ktoś z publiczności jej nie pomagał. Przyrównali jej sytuację do słynnego oszustwa z Wielkiej Brytanii. "Trudno nie odnieść wrażenia, że albo kobieta ma niesamowite szczęście w strzelaniu, albo ktoś jej podpowiada. Do tej pory nie uzasadniła żadnego swojego wyboru, swoje typy zmienia w ostatnim momencie. Czyżby powtórka z Wielkiej Brytanii i gry Charlesa Ingrama?", "Ktoś jej albo na słuchawce podpowiada, albo pokazuje znaki", "Jakaś dziwna ta zawodniczka" - pisali widzowie na Facebooku. ZOBACZ TEŻ: "Milionerzy". "Gdzie się pierze pierze?" Pan Mikołaj nie wiedział. Publiczność nie zawiodła