Caroline Derpieński wzięła szturmem polski show-biznes. Celebrytka podczas swojej ostatniej wizyty w Polsce wzbudziła zainteresowanie mediów swoimi odklejonymi od rzeczywistości wypowiedziami. Przedstawia się jako "najbardziej wpływowa kobieta w Miami", gdzie na co dzień mieszka, jednak niewiele wiadomo o jej biznesowych przedsięwzięciach. Białostoczanka w wywiadach uderzyła już w Joannę Krupę oraz Sandrę Kubicką, jak i zapowiedziała, że operacyjnie "dosztukuje sobie narząd męski". Zdaje się, że jej cel jest prosty - nieważne, jak mówią, ważne, żeby mówili. Do grona komentujących poczynania Derpieński dołączyła znana z programu "Żony Miami" Aneta Glam. Celebrytki pojawiły się bowiem na tym samym wydarzeniu Formuły 1.
"Jej życie to jedna wielkie ulica i zakłamanie. Jakie to musi być męczące. Katastrofa ta dziewucha... Szkoda mi matki, jak jej musi być wstyd" - czytamy w jednej z relacji Glam. "Żona Miami" przekonuje także, że "prestiżowe" imprezy, którymi chwali się Derpieński, to w rzeczywistości biletowane wydarzenia, na które może pójść każdy. "Nie mogę już patrzeć, jak ona was za głupków bierze" - twierdzi Glam. Bohaterka show TVN-u wytknęła także Derpieński, że na wydarzeniu Formuły 1 nie siedziała w loży VIP, "gdzie była cała śmietanka Miami", tylko w sektorze z miejscami za "100-200 dolarów". Aneta Glam pod swoim wpisem z Formuły 1 napisała także, że "to nie klub dla oszustek.".
Caroline Derpieński opublikowała serie relacji na Instagramie, w których zdaje się odpowiadać celebrytce. W jej wypowiedziach nie pada jednak ani razu imię i nazwisko Anety Glam, a zamiast tego adresatem jest... "babcia A.". Caroline w jednej z relacji pokazała zdjęcie swojego amerykańskiego paszportu. Fotografie zadedykowała niedowiarkom, którzy twierdzą, że musi walczyć o pozwolenie na pobyt w Stanach lub kłamie wobec swojego imienia i nazwiska.
"Od zawsze w Miami nękają moją osobę starsze, przechodzone babcie polskiego pochodzenia. Jest to odrażające. Panie te ani dnia nie przepracowały, żyją z facetów" - grzmi 20-letnia celebrytka. Derpieński odniosła się też do uczestnictwa w Formule 1 poza strefą dla VIP-ów. Zaznaczyła, że jej bilet nie kosztował 200, a 1000 dolarów, bo "nie chciała się lansować w paddocku jak ta plastikowa babcia". Przyznała, że tym razem wolała bawić się wśród "normalnych ludzi". Derpieński zwróciła się także bezpośrednio do "babci A.", ostrzegając, że opowie o jej przeszłości oraz zdemaskuje "wszystkich klientów". Więcej screenów znajdziecie w naszej galerii u góry strony.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!