• Link został skopiowany

Tydzień temu oskarżył pozostałych uczestników o spisek. Teraz zaliczył wpadkę, pozostali nie zapomnieli mu tego

Nawet Amaro był przekonany, że Michał Bystroń, zamiast skupić się na gotowaniu, niepotrzebnie zaprząta sobie głowę niewłaściwymi rzeczami.

Półfinał "Hell's Kitchen" był mocny nie tylko dlatego, że uczestnicy są o włos od wygranej. Tydzień temu Michał Bystroń przed Wojciechem Modestem Amaro oskarżył pozostałych kucharzy o spisek przeciwko niemu. Ten odcinek zaczął się totalną awanturą.

Dlaczego nie powiedziałeś tego przy nas? - krzyczał na niego Piotr Ogiński.
Co ten typ w ogóle gada? - Monika Dąbrowska zachowała chyba najwięcej spokoju ze wszystkich.

Tak czy owak, wszyscy byli zgodni, że oskarżenie rzucone przez Michała to kompletna niedorzeczność. A Michał? Właśnie ta zgodność utwierdziła go w przekonaniu, że miał rację.

No, i stało się. Ujawnili się - ocenił sytuację.

Było to trochę jak samospełniające się życzenie, bo uczestnicy, którzy wcześniej nic do niego nie mieli, zapamiętali sobie niesłuszne oskarżenie i nie zamierzali mu tego puścić płazem.

<< CO SIĘ DZIAŁO W ODCINKU >>

Screen z Polsat

Podczas przygotowywania dań głównych Michał popełnił fatalny błąd: przelał gorący olej przez plastikowe sitko. W sitku zrobiła się ogromna dziura. Nie byłoby problemu, gdyby wziął metalowe sitko. Być może nie byłoby problemu, gdyby wpadka z sitkiem zdarzyła się komuś innemu.

Michał, jak już wygrasz ten program, odliczymy ci za to sitko - zażartował sobie z niego Piotr Ślusarz, zastępca Amaro.
Ja myślę, Michał, że tu jest jakaś koalicja przeciwko tobie - drugi z zastępców, Darek Kuźniak.

Michał musiał pokornie słuchać ich docinków. Pozostali uczestnicy zachowali dyplomatyczne milczenie, które przerwali dopiero potem.

Trzeba było pomyśleć. Lepiej powiedzieć, że to my się skrzyknęliśmy przeciwko niemu - mówiła do kamery Paulina Kantak.
Nikt mu jeszcze nie wybaczył tego tłumaczenia się przed szefem. My tylko próbujemy z nim współpracować - dodał Piotr.

Z wpadki z sitkiem śmiał się nawet Amaro.

Screen z Polsat

Chociaż w trakcie pracy w kuchni nikt nie dał Michałowi odczuć niechęci i wszyscy zachowywali się profesjonalnie, to Michał wyraźnie tracił nerwy. Zaczął popełniać kolejne błędy. Najpierw źle przygotował jajko, musiał zaczynać od nowa. Potem nie zachował właściwej kolejności przy przyrządzaniu ryby.

W pewnym momencie miałem takie małe pogubienie się - przyznał.

Cierpliwość do niego straciła nawet Monika, którą zwykle cechuje olimpijski spokój.

Michał to jest k*rwa taka... lelepeta - mówiła potem do kamery.

"Lelepeta"? Ciekawe określenie, być może warto je zapamiętać. A tymczasem problemów z Michałem przybywało. Kucharze radzili sobie z wydawaniem potraw całkiem sprawnie i poza odcinkiem, za który odpowiadał Michał, wszystko szło zgodnie z planem.

Tylko przez Michała ten serwis nie jest idealny - podsumował to Piotr.
Screen z Polsatu

Michała ostatecznie pogrążyło ostatnie zadanie, jakie wyznaczył kucharzom Amaro. Mieli przygotować pierogi z dynią. To miało być (za)danie na miarę finału "Hell's Kitchen". Początkowo wydawało się, że akurat Michał radzi sobie najlepiej.

Ma doświadczenie, w tej dogrywce może się pokazać i jakaś dziewczyna albo ja polecimy do domu - mówił z uznaniem Piotr.

Tego uznania nie podzielił jednak Amaro.

Michał, to jest niemożliwe, żeby na tym poziomie takie coś ugotować. Bo to nie jest ugotowane tak naprawdę. Nie dla ciebie finał. Oddasz bluzę i opuścisz "Piekielną kuchnię".

Żegnając kucharza, wspomniał również o tym nieszczęsnym oskarżeniu, które zniszczyło dobrą atmosferę w grupie.

Michał, wydaje mi się, że od pewnego czasu coś innego, niż gotowanie zaprząta twoją głowę. Szukałeś dziury w całym, a tutaj chodzi wyłącznie o gotowanie.

Michał zwiesił głowę i podziękował za udział w programie.

Screen z Polsat

alex

Więcej o: