Jest rok 1983. Bianca Voss decyduje się na wizytę u specjalisty i umówienie się na zabieg in vitro. Kobieta jest gotowa znaleźć anonimowego dawcę nasienia poprzez bank spermy. Sztuczne zapłodnienie kończy się powodzeniem, a rok później na świecie pojawia się jej córka. Lata później Roberta decyduje się odnaleźć biologicznego ojca poprzez specjalną wyszukiwarkę internetową. Ta informacja spadła na kobietę i jej matkę niczym grom z jasnego nieba.
Poprzez wspomnianą wyszukiwarkę wyszło na jaw, że ojcem Roberty jest... lekarz, który w 1983 roku przeprowadził zabieg zapłodnienia. Bianca dobrze pamięta wizytę w gabinecie na Manhattanie u doktora Martina Greenberga. Kobiety wyniki testów DNA mocno zaszokowały.
Oskarżony wykorzystał swoje zaufanie i autorytet, aby zapłodnić moją klientkę własną spermą. Jako lekarz złamał przysięgę - czytamy w New York Post.
Bianca przyznała, że informacja o tym, kto jest ojcem jej córki była druzgocąca.
Teraz gdy patrzę w lustro, widzę jego twarz. Prześladuje mnie myśl, że moim ojcem jest ktoś, kto dopuścił się medycznego gwałtu, daleko przekraczając swoje kompetencje w wykonywanym zawodzie. To ogromne oszustwo - dodaje wstrząśnięta Roberta Voss.
Kobiety domagają się należnego odszkodowania. Odpowiednie dokumenty razem z pozwem zostały już złożone w sądzie, a nowojorskie media aż huczą. Dziennikarze ścigają się, aby zdobyć komentarz samego doktora Greenberga. Ten jednak unika mediów i do tej pory nie skomentował całej sytuacji.