Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń ze świata znajdziesz pod adresem Gazeta.pl.
Madeleine McCann 15 lat temu zniknęła z pokoju hotelowego w ośrodku wypoczynkowym Mark Warner w Algarve w Portugalii. Trzylatka spędzała wakacje z rodzicami, a gdy ci wyszli na kolację, ich córka rozpłynęła się w powietrzu. Rodzice niemalże natychmiast zgłosili na policję zaginięcie córki, to jednak nie spowodowało, że szybciej udało się ustalić, co spotkało dziewczynkę. Policja przez długi czas nie miała żadnego podejrzanego, gdy wpadła na trop Christiana B. Niedawno sprawa doczekała się przełomu, a portugalska prokuratura nadała mu status oficjalnego podejrzanego. Teraz pojawił się nowy dowód, dzięki któremu można połączyć mężczyznę z uprowadzeniem dziewczynki.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Jak dziś wyglądają dzieci z kultowych horrorów? Dakota Fanning robi karierę, a filmowej Samary Morgan nie poznacie
Mówi się, że w momencie zaginięcia kluczowe są pierwsze 48 godzin, by ustalić co dokładnie się stało. Mała Madeleine McCann nie miała tyle szczęścia, mimo ekspresowo podjętych kroków. Po 15 latach w dalszym ciągu nie udało się skazać winnego, ale to może się wkrótce zmienić.
Okazuje się, że niemieccy śledczy znaleźli dowód, który łączy Christiana B. z zaginięciem Madeleine McCann. Prokurator Hans Christian Wolter potwierdził tę informację w rozmowie z telewizją portugalską. Nie podał jednak żadnych szczegółów.
Jak udało się dowiedzieć "Daily Mail" przełomowym dowodem wskazującym na winę głównego podejrzanego ma być to, że w jego vanie odkryto włókna pochodzące z piżamki dziewczynki.
Christian B. odsiaduje wyrok w więzieniu w Kilonii za napaść i gwałt na 72-letniej Amerykance. Główny podejrzany zaprzecza, jakoby miał cokolwiek wspólnego ze zniknięciem dziewczynki.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!