W 2010 roku Małgorzata Kosturkiewicz udzieliła szczerego wywiadu dla magazynu "Show", w którym opowiedziała historię swojego rozstania z pogodynkiem Jarosławem Kretem. Prezenter zaczął spotykać się wtedy z Beatą Tadlą. Była żona do końca wierzyła, że mąż do niej wróci i ze względu na dobro dziecka odbudują dawną relację. "Dwa dni przed porodem Franka zniknął. Pojawił się dopiero po ponad dwóch tygodniach. Prosił o wybaczenie, obiecał pójść do psychologa. Wybaczyłam mu, bo twierdził, że się zmieni" - powiedziała dziennikarzom "Show".
Relacje Małgorzaty Kosturkiewicz z Jarosławem Kretem pozostawały bardzo trudne. Reżyserka zarzucała byłemu partnerowi, że ten nie poświęca swojemu synowi wystarczająco dużo uwagi. Dziennikarz zapewniał, że spędza z Franciszkiem każdą wolną chwilę, a czasem zabiera go ze sobą również do pracy.
Cieszymy się z siebie. To jest najważniejsze. Robimy to, co chyba każdy ojciec robi z synem. Ja obdarzam go radością z tego, że on jest, a on mnie obdarza niesamowitą radością z tego, że ja jestem - wyznał w wywiadzie dla magazynu dziesięć lat temu.
Od wielu lat Jarosław Kret zmaga się z depresją. Jak podkreśla, w najtrudniejszym okresie, ważną rolę w procesie leczenia odgrywał właśnie Franciszek. To dzięki jego wsparciu prezenter mógł normalnie funkcjonować i znaleźć siłę do walki z chorobą.
Przede wszystkim dziecko trzymało mnie przy życiu, kazało mi stawać na nogi. Miałem poczucie, że życie nie ma sensu. Potem nastąpił potężny krach, [...] dopadła mnie taka prawdziwa depresja. To było tak, jakby ktoś mnie walnął kijem w łeb. Wtedy zacząłem szukać pomocy - wyznał w wywiadzie dla "Dzień dobry TVN".
Obecnie relacja Jarosława Kreta i matki Franciszka uległa znacznej poprawie. Para wypracowała porozumienie, które pozwala na aktywne uczestnictwo obojga rodziców w procesie wychowania syna. ZOBACZ TEŻ: Jarosław Kret pozwał Beatę Tadlę. Chodzi o grube pieniądze. Na świadka powołał byłą partnerkę