Ekspertka miażdży koncert Taylor Swift w Warszawie. "Obnaża braki"

Tysiące fanów w Polsce szaleje na koncertach Taylor Swift, ale nie ona. Anna Gacek jest zawiedziona tym, co zobaczyła podczas drugiego show zagranicznej gwiazdy w Warszawie.

Warszawskie trzy koncerty Taylor Swift wyprzedały się jak świeże bułeczki. Szacowano, że weźmie w nich udział łącznie około 240 tys. polskich i zagranicznych fanów. Turyści, którzy przyjechali na koncert gwiazdy, mogą zostawić w stolicy nawet około 190 milionów złotych - szacował ekspert z Warszawskiej Izby Gospodarczej. Po drugim koncercie artystki o jej fenomenie próbowała opowiedzieć w sobotę w "Dzień dobry TVN" znana dziennikarka muzyczna - Anna Gacek. Okazało się, że nie ma nic dobrego do przekazania.

Zobacz wideo Fanki Taylor Swift w podstępnym quizie

Opinia ekspertki o koncercie Taylor Swift w Warszawie. "Momenty dłużyzny"

Fani Taylor Swift nie ukrywają zachwytów nad ponad trzygodzinnym show swojej idolki w ramach "The Eras Tour". Ekspertka muzyczna jest jednak sceptyczna. I na antenie TVN nie zostawiła nad najpopularniejszą obecnie gwiazdą na świecie suchej nitki. Co się jej nie podobało? - Tak czysto brutalnie, z pozycji dziennikarza muzycznego, kogoś, kto uważa, że ma swój fach, ma setki tysięcy przesłuchanych płyt, tysiące koncertów, na których był - tak długi koncert obnaża pewne braki. Po prostu. Można je ukryć w koncercie krótszym, kiedy masz hit za hitem, a tu są momenty dłużyzny. Są momenty, które przypominają, że nie wszystkie płyty Taylor Swift są wybitne. Są momenty, które po prostu zwyczajnie się nudzą oraz, co także ten koncert mi uświadomił, są momenty dość przeciętne muzycznie - stwierdziła subiektywnie Anna Gacek w "Dzień dobry TVN".

Koncerty Taylor Swift za długie?

Najbardziej Anna Gacek miała zastrzeżenia do długości show Taylor Swift. Nie zwróciła uwagi, że koncerty piosenkarki są dla jej fanów, którzy nie narzekają na czas ich trwania. Wręcz przeciwnie. Tymczasem dziennikarka poszła na koncert z pozycji osoby niezainteresowanej wcześniej twórczością Taylor. I chciałaby, by gwiazda dostosowała długość swoich koncertów do osób "postronnych", takich jak ona. - Nie nazwałabym siebie ani Swiftie, czyli fanką artystki, ani kimś właśnie, kto uważa się za jej fana, więc dla mnie było wszystkiego po prostu za dużo - stwierdziła i dalej narzekała. - Ponad trzy godziny to już jest taki manifest tego, że mogę. Co mi zrobicie? Tyle chcę grać, tyle będę grać i widzicie, wyprzedałam wszystkie koncerty rok temu w kilka godzin, bo taka jest prawda. Te trzy godziny dwadzieścia męczenia kogoś takiego, jak ja, to jest po prostu za dużo. To jest właśnie taki butny manifest: mogę wszystko, bo nie obchodzą mnie takie szaraczki jak ty, Aniu Gacek. Ja jestem dla moich fanów, ich są takie miliony, że tak, mogę grać przez trzy godziny dwadzieścia i oni tylko będą chcieli więcej - stwierdziła.

Więcej o: