"Taniec z gwiazdami" powrócił na antenę Polsatu w odświeżonym składzie. Zmieniono jury, w którym obecnie zasiada Iwona Pavlović, Tomasz Wygoda, Ewa Kasprzyk, a także Rafał Maserak. Z kolei na parkiecie swoje taneczne umiejętności prezentował m.in. Filip Chajzer w duecie z Hanną Żudziewicz. Para odpadła z programu w czwartym odcinku, co nie obeszło się bez szerokiego echa w mediach. Jak donosił informator jednego z tabloidów, po porażce dziennikarz miał wpaść w szał i obrazić się na produkcję. Sam zainteresowany ma jednak nieco odmienną wersję wydarzeń. W mediach społecznościowych zamieścił obszerny wpis, w którym nie gryzł się w język.
Filip Chajzer dodał na Facebooku nowy post, w którym odniósł się do spekulacji, które na jego temat krążą w sieci. "Gazeto 'Super Express' kłamiesz, a co gorsze, nie masz szacunku do mojej rodziny i telewizji Polsat" - zaczął bez ogródek. Następnie wypowiedział się na temat popularnego teleturnieju, który emitowany był przed laty. Dziennikarz przyznał, że popularny w latach 90. program "Idź na całość", którego prowadzącym był jego ojciec - Zbigniew Chajzer, zmienił życie całe rodziny. Dodał również, że format "zapewnił młodziutkiemu wtedy Polsatowi sukces, który trwa do dziś".
Jak zauważył Filip, w programie uczestnicy wybierali pomiędzy trzema bramkami, w których można było znaleźć nagrody lub pluszowego kota "Zonka", był niezwykle popularny. "Gromadził przed telewizorami dziesięć milionów widzów! To był obłęd! Największe zawodowe marzenie mojego życia to poprowadzenie "Idź na całość" z moim tatą. Nie dla ambicji i pychy, ale właśnie dla taty. Jest wspaniałym i dobrym, człowiekiem, kocha ten program i dla niego staje na głowie, żeby ten powrót się udał. Dziś kiedy przeczytałem ten artykuł, zrobiło mi się zajebiście przykro" - wyznał we wpisie Chajzer. Po zdjęcia dotyczące tematu zapraszamy do naszej galerii w górnej części artykułu.
W dalszej części wpisu Filip Chajzer przeszedł do sedna sprawy. Zdradził, że odpadnięcie z programu wcale nie wzbudziło w nim tak skrajnych emocji, a wręcz przeciwnie. Przy okazji nawiązał do nowego biznesu, który niedawno rozpoczął. "Co do odpadnięcia z "Tańca z gwizdami" to było zbawienie, a nie porażka. Kilka dni później wystartował KREUZBERG KEBAP. Mój biznes okazał się przekosmicznym sukcesem, ale też przekosmiczna jest ilość czasu, który trzeba w ten biznes włożyć" - tłumaczył. Na sam koniec kolejny raz zwrócił się do tabloidu i jasno dał do zrozumienia, co myśli na temat powstałej sytuacji. "Wystarczyło zadzwonić. No tak, ale wtedy nie byłoby już jak przywalić w Chajzera, bo Chajzer od razu zdementowałby te bzdury. Dementi macie zatem teraz. Szkoda wizerunku marki, ale musicie z tym żyć" - podsumował.