Paweł Królikowski miał 45 lat kiedy zaczął grać w "Ranczu". Choć miał wcześniej na koncie różne role w telewizji, to były to raczej epizody. Dopiero Kusy z hitu TVP sprawił, że jego kariera natychmiast poszybowała do góry. Mąż Małgorzaty Ostrowskiej-Królikowskiej początkowo jednak nie był brany pod uwagę do tej postaci. Dotychczas wiadomo było, że wcześniej z ukochanym Lucy (Ilona Ostrowska) miał zmierzyć się Robert Gonera. Teraz światło dzienne ujrzało nazwisko kolejnego kandydata.
Kto wie, jak potoczyłaby się kariera Pawła Królikowskiego, gdyby jego koledzy nie odrzucali roli Kusego? Jego agent - Jerzy Gudejko - wcześniej bardzo długo starał się zrobić z niego aktora pierwszoplanowego. Dwa lata przez rozpoczęciem "Rancza" mało kto z reżyserów o nim słyszał. Wtedy każdy znał głównie jego żonę, którą w "Klanie" oglądało miliony Polaków. Agent aktora przywołał z tego czasu ciekawą anegdotę. - Pamiętam, jak byłem z zupełnie nieznanym wówczas Pawłem na zdjęciach próbnych do serialu "Czwarta władza". Reżyser Witek Adamek spojrzał na mnie w pewnym momencie i zapytał szeptem: "On skończył jakąś szkołę?". Odparłem mu: "Tak, ale jest tak dobry, że tego nie widać". Co tu dużo mówić - Paweł był bardzo oryginalnym artystą" - powiedział Gudejko na Plejadzie i wytłumaczył się, co takiego się stało, że w końcu uwierzono w niego w "Ranczu". We wcześniejszym zamyśle, Kusym miał być wówczas ktoś z aktorskiego topu.
Prawdę mówiąc o tym, że kariera Pawła rozkwitła, zadecydował przypadek. Gdyby nie to, że Zbyszek Zamachowski zrezygnował z "Rancza", mogłoby być różnie. Gdy tylko dowiedziałem się, że poszukiwany jest ktoś inny, kto zagra Kusego, wiedziałem, że muszę zrobić wszystko, by Paweł dostał tę rolę
- zdradził Jerzy Gudejko.
"Ranczo" zakończyło się w 2016 roku. Później temat jego reaktywacji wracał jak bumerang. Dotychczas wydawało się, że powodem - dlaczego kontynuacja produkcji nie doszła do skutku - jest śmierć Pawła Królikowskiego. Przypomnijmy, że aktor odszedł w 2020 roku. Niedawno Bartłomiej Kasprzykowski zdradził nam, że serial mógł wrócić jeszcze za życia jego kolegi. Przeszkodą był jednak ówczesny prezes TVP - Jacek Kurski. To właśnie za jego rządów popularny serial spadł z anteny. - Pomysł na powrót "Rancza" został zniszczony. To było w czasie, kiedy pan Kurski objął szefostwo w telewizji. On go nie chciał. Były pomysły reaktywacji, ale on wszystkie projekty odrzucił, wtedy, kiedy miałyby jeszcze tego kopa i nowe odcinki miałyby sens. Dzisiaj moim zdaniem powrót do "Rancza" nie jest możliwy - mówił Plotkowi serialowy ksiądz. Ponoć kontynuacja nie odstawała poziomem od tego, co widzieliśmy na antenie. - Nie miałem dostępu do scenariusza nowych odcinków. Słyszałem tylko o pomysłach. Na ich podstawie sądzę, że moje zaufanie do twórców nie zostałoby naruszone i to dalej byłoby to stare, dobre "Ranczo" - dodał Kasprzykowski.