Po śmierci Hugh Hefnera rezydentki słynnej posiadłości Playboya zaczęły opowiadać o kulisach swojej kariery. Szybko okazało się, że rzeczywistość "króliczków" wcale nie była tak kolorowa, jak mogło się wydawać. Na wyznania zdecydowała się także Crystal Hefner, trzecia żona Hugh Hefnera, która napisała książkę "Only Say Good Things: Surviving Playboy and Finding Myself". Gwiazda zdradziła ciekawe fakty na temat legendarnego domu. Niektóre z nich mogą szokować.
Crystal Hefner wyszła za starszego o 60 lat założyciela "Playboya" w 2012 roku. W swojej najnowszej książce gwiazda zdradziła, jak doszło do ich spotkania. Crystal pojawiła się w słynnej posiadłości i już tego samego wieczoru była częścią lubieżnej imprezy z innymi kobietami. Gwiazda wyjawiła, że Hugh Hefner wspomagał się viagrą przed spotkaniami ze swoimi partnerkami. Opowiedziała także o zarobkach.
"Króliczki" występowały przed mężczyzną i otrzymywały za to tysiąc dolarów tygodniowo. Hefner zawsze wypłacał im pieniądze w gotówce i celowo poświęcał dużo czasu na wypisanie każdego rachunku. "Czekałyśmy z rękami złożonymi jak grzeczne dziewczynki" - napisała Crystal. Gwiazda przeznaczała cotygodniową pensję na zabiegi, aby móc spełniać określone standardy urody. Co chwilę rozjaśniała włosy, a także przeszła operację biustu oraz nosa.
Crystal Hefner zdecydowała się wspomnieć o warunkach, jakie panowały w rezydencji. Gwiazda stwierdziła, że luksus i dobrobyt były tylko pozorem. Wygląd posiadłości pozostawiał wiele do życzenia. Miejsce było wyjątkowo zanieczyszczone, a na ścianach pojawiła się pleśń. Crystal tłumaczyła to zbyt dużą liczbą imprez. "Ludzie myślą, że ta rezydencja jest takim niesamowitym miejscem. Tak było na początku. Kiedy zdajesz sobie sprawę, że wszystko jest sztuczne, a w środku pada deszcz i kapie, to miejsce jest obrzydliwe" - opisała. ZOBACZ TEŻ: Syn Hugh Hefnera po latach wyznaje, co się działo w rezydencji Playboya. Personel źle go traktował