Po latach okazuje się, że słynna rezydencja Hugh Hefnera skrywała wiele tajemnic. W sieci nie brakuje wyznań byłych "króliczków Playboya", które ujawniają, że życie w willi nie wyglądało tak, jak było to przedstawiane w mediach. Teraz swoje dołożył syn Hugh Hefnera, Marston, który przyznał, że był źle traktowany przez pracowników.
Hugh Hefner, założyciel "Playboya", zmarł w 2017 roku. Magazyn zyskał taką popularność, że mężczyzna dorobił się fortunny. Stworzył słynną rezydencję, w której zamieszkiwał razem z "króliczkami". W willi czas spędzał także syn Hefnera, Marston, który ujawnił, że po przekroczeniu pewnego wieku nie był dobrze traktowany przez pracowników. - W pewnym momencie personel był dla mnie naprawdę niemiły (...). To było trochę tak, jakbym był synem, który żył z sukcesu mojego ojca. Zazdrościli mi albo uważali, że mi się należy. Czuli, że nie jestem jednym z nich - tłumaczył w podcaście "Girls Next Level". Gdy był dzieckiem, personel był dla niego życzliwy. Wszystko zmieniło się, gdy stał się nastolatkiem. - W tym wieku nie czułem się mile widziany - dodał.
Swoje dołożyły także słynne "króliczki Playboya" Holly Madison oraz Bridget Marquardt. Przyznały, że też spotkały się ze złym traktowaniem ze strony pracowników. - Ten facet mnie nienawidził i powiedział, że jestem największą nadętą su*ą i najwyraźniej mam plan - opowiadała w podcaście o jednym z członków personelu.
Z podcastu możemy dowiedzieć się także, że Hugh Hefner co wieczór jadł taką samą kolację - kotlety jagnięce. Miał obsesję na punkcie tego, żeby wciąż serwowano mu ten sam posiłek. - Gdyby nie było kotletów jagnięcych, byłby zdenerwowany - powiedział Marston. - Ta część mojego ojca naprawdę mnie zastanawia. Po co mu taka rutyna? - dziwił się. Wówczas Holly Madison zaczęła spekulować, że Hugh Hefner mógł mieć zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne lub być w spektrum autyzmu. Dodała, że lubił mieć wszystko pod kontrolą, dlatego ustalił godzinę policyjną dla kobiet mieszkających w rezydencji, a także decydował, z kim mogą rozmawiać, a z kim nie.