Coraz więcej zarobków pracowników mediów publicznych wychodzi na jaw. Tym razem informacje na temat zarobków publicznego radia udostępniło "Presserwisowi" Polskie Radio. Dowiedzieliśmy się dzięki temu, ile zarabiała Anna Popek za audycje w radiowej Trójce i Polskim Radiu 24. Według tych oficjalnych informacji okazało się, że w 2023 roku przyniosły one prezenterce łącznie 50 tys. zł. Warto zaznaczyć, że gwiazda prowadziła tylko jedną audycję tygodniowo. Trwała ona zaledwie godzinę. Gdy jeden z serwisów podał dalej tę wiadomość, w byłej prowadzącej "Pytanie na śniadanie" się zagotowało. I postanowiła zabrać głos.
Niejedna osoba może pomarzyć o takich zarobkach. Jednak według Anny Popek, 50 tys. złotych rocznie za audycję w radiu, gdy weźmie się pod uwagę, że miała ją aż cztery razy w miesiącu, nie jest imponującym osiągnięciem. W końcu może ona pochwalić się sporym doświadczeniem zawodowym. - Jak pisze Pudelek, w Polskim Radiu zarabiałam fortunę. 400 złotych za autorską audycję do której wyszukiwałam osobiście i zapraszałam gości, a która szła przez godzinę na żywo i to w niedzielę, to astronomiczna stawka? Trochę umiaru w oczernianiu, drodzy państwo - napisała wzburzona prezenterka na InstaStories. Przypomnijmy, że nowe władze nadawcy, powołane na mocy decyzji ministra kultury w drugiej połowie grudnia, niedawno się z nią rozstały. Anna Popek zniknęła też z TVP Info i programu TVP2 "Pytanie na śniadanie".
Pod koniec 2023 roku, Anna Popek zapewniała, że nie zamierza teraz żebrać o pracę. Nie chce też rozczulać się nad tym, co minęło. - To, o co możemy zawalczyć, to jest tylko przyszłość. Należy całą swoją uwagę skierować na to, jak wykorzystać pojawiające się nowe możliwości lub jak je wygenerować. (...) To trudne zadanie, ale nie ma wyjścia, bo przecież nie siądę i nie będę płakać, ani też nie będę żebrać, chociaż wielu pewnie by się bardzo ucieszyło. Jeżeli oglądają mnie tacy, to ich serdecznie pozdrawiam - nawet nie możecie liczyć na to; nie będę płakać i żebrać, mam swoją godność, wykształcenie i kompetencje - powiedziała podczas transmisji na Instagramie. Nie ukrywała jednak, że nie jest z nią najlepiej. - Wcale bym nie chciała, żeby się wszystko zmieniało, bo są rzeczy, które naprawdę kocham. I do nich należą telewizja i media, i kontakt z ludźmi. To naprawdę dodaje mi sił i jest powodem do tego, żeby wstać. Teraz np. się budzę i myślę sobie: "Jezu, po co się budzę? Nie ma powodu, żeby wstawać, iść do pracy, przygotować coś". To okropne, coś na pograniczu depresji, ale nie daję się - stwierdziła Popek.