Magdalena Narożna to z całą pewnością jedna z najpopularniejszych piosenkarek disco polo w Polsce. Wokalistka zyskała sławę dzięki występom z zespołem Piękni i Młodzi. Wpadające w ucho przeboje grupy to nieodłączny element większości wesel w kraju. Mimo niebywałej kariery życie wokalistki nie zawsze było piękne i kolorowe. Narożna opowiedziała o zdarzeniu, od którego słuchania aż ciarki robią się na skórze. Przed laty doszło do silnego pobicia kobiety. Zajście miało miejsce w jednym z klubów.
Magdalena Narożna w podcaście TVP "Bądźmy Razem" otworzyła się na temat początków swojej kariery. Wokalistka nie ukrywała, że ma za sobą również gorsze momenty. Okazuje się, że nie zawsze było łatwo. Jedną z najgorszych rzeczy, która jej się przydarzyła było z całą pewnością pobicie przez menadżera klubu. Zajście od samego początku wywołało prawdziwy szok.
Jak już graliśmy jako Piękni i Młodzi, to miałam taką nieprzyjemną sytuację w pewnym klubie - zaczęła. Menadżer - nie wiem, w jakim stanie był, świadomy, czy nie - ale mnie uderzył. Skończyło się w sądzie, ja tę sprawę wygrałam (...). Ja nie wiem, co odbiło tej osobie. Dawno to było, to były takie początki właśnie. To była głośna sprawa, bardzo dużo wsparcia dostałam wtedy od ludzi. Jeździłam na koncerty i ludzie byli bardzo mocno za mną - wyjawiła Magdalena Narożna w rozmowie z Aleksandrem Sikorą.
To nie pierwszy raz, gdy wokalistka powiedziała o pobiciu przez menadżera klubu. Wcześniej jednak podawała ona więcej szczegółów z zajścia. W rozmowie z portalem Plejada wokalistka zdradziła, co działo się minuta po minucie. Trzeba przyznać, że mimo wszystko potrafiła ona zachować spokój. Wiedziała, jak się zachować, aby dodatkowo nie rozjuszać napastnika.
Od słowa do słowa stwierdziłam, że nie ma sensu dyskusji z osobą, która ewidentnie była pod wpływem alkoholu i być może czegoś jeszcze. Powiedziałam, że w takim razie ja dzwonię do mojego menedżera i niech ustalą przez telefon, co robimy. Gdy wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha, pan Bogdan nagle wpadł w jakąś wściekłość i uderzył mnie w twarz, trafiając równocześnie w telefon, który poleciał na drugi koniec pomieszczenia. Byłam w szoku, nie wiedziałam, co się dzieje. Wiedziałam, że nie mogę mu oddać, bo był w takiej agresji, że by mnie pewnie tam przekopał jak faceta - powiedziała Magdalena Narożna w rozmowie z portalem Plejada.