Izabela Janachowska ma za sobą trudne przeżycia. Dokładnie tydzień temu w czwartek, 3 sierpnia, odbyła się prezentacja jesiennej ramówki Polsatu, a ona tuż po trafiła do szpitala w stanie zagrażającym jej życiu. Wszystko opisała na Instagramie. "Ostatnie dni nie były dla mnie łatwe. W czwartek, tuż po ramówce, trafiłam na Oddział Neurologii w stanie zagrażającym życiu. I tak z różowej Barbie stałam się pacjentką […]. Dziś sytuacja jest opanowana, plan leczenia ustalony, czekają mnie regularne kontrole i badania, ale mogę już wrócić do domu do moich bliskich. Mam do was jednak apel: badajcie się! Nie ignorujecie objawów, jeżeli coś was zaniepokoi, idźcie z tym do lekarza" - pisała. Teraz już wiadomo, jak się czuje i co dalej planuje.
Gwiazda Polsatu już wróciła do domu, gdzie została czule przywitana przez swojego syna Christophera Alexandra. Chłopiec podarował jej wyjątkowy prezent z tej okazji - własnoręcznie zrobiony pierścionek z koralików. Izabela Janachowska mogła też liczyć na wsparcie swoich fanów, ale nie wszystkich. Niektórzy w komentarzach zarzucali jej, że na pewno nie było z nią tak źle, skoro zapozowała do zdjęcia, a w tle widać było książkę i smakołyki z cukierni. Izabela Janachowska postanowiła się wytłumaczyć.
"Zdjęcie robiłam w chwili, w której czekałam już na wypis. Wiedziałam, że sytuacja jest opanowana, a ja wracam do domu, do mojego synka i męża. Za trzy miesiące okaże się, czy ustalony plan leczenia będzie wystarczający, czy jednak konieczna będzie operacja. Staram się być dobrej myśli" - napisała prezenterka na InstaStories. Wyjaśniła, że szafka z rzeczami w tle to prezenty od bliskich i dodała, że została szybko zdiagnozowana, a "leczenie okazało się bardzo skuteczne".
Wygląda na to, że rzeczywiście Izabela Janachowska błyskawicznie wróciła do formy. Jak donosi bowiem "Super Express", gwiazda Polsatu już w weekend wróci na pełnych obrotach do pracy - zajmie się "zapleczem organizacyjnym" koncertu "Festiwal Weselnych Przebojów w Mrągowie". "Co oznacza, że Iza weźmie udział w wydarzeniu. Odetchnęliśmy z ulgą" - czytamy na stronie se.pl.