Sławomir Świerzyński to polski muzyk disco polo, który od lat jest związany z branżą jako lider zespołu Bayer Full. Na koncie ma wiele koncertów i wydanych piosenek, a oprócz tego, jak sam twierdzi stara się być uczciwym człowiekiem. Ostatnio ma spore powody do zmartwień. Jeszcze w październiku zapowiadał, że zrywa współpracę z TVP, ponieważ stacja miała tworzyć złą aurę, a teraz poznał kwotę emerytury. Kolorowo nie jest.
Ostatnio wokalista zespołu Bayer Full miał okazję udzielić wywiadu "Super Expressowi", w którym podzielił się szokującą informacją. Okazuje się, że mimo sumiennego odprowadzania składek jego emerytura jest bardzo niska i nie wystarczyłaby nawet na zatankowanie łódki. Będzie zmuszony do pracowania tak długo, jak ludzie będą chcieli śledzić jego karierę.
Dostałem pisemko, w którym ZUS po 37 latach płacenia wymaganych stawek gwarantuje mi 386 zł emerytury. Nie mogłem w to uwierzyć. Moja żona się śmiała, że nawet łódki nie zatankuję za te pieniądze, nie mówiąc już o samochodzie. Według ustawy, jeśli nie osiągam 700 zł, to i tak je dostanę, co nie zmienia faktu, że państwo robi sobie z nas żarty - mówił Sławomir Świerzyński w rozmowie z "Super Expressem".
To nie jedyna sytuacja, kiedy Sławomir Świerzyński narzekał na niskie dochody. Jakiś czas temu w rozmowie z Onetem wyznał, że twórcy muzyki disco polo są traktowani znacznie gorzej niż największe diwy. Wyznał wówczas, że artyści "wysokiej półki" liczą sobie za koncert w TVP minimum 150 tysięcy złotych, kiedy on za pracę wykonania w tej samej stacji otrzymuje 80 tysięcy złotych.