Paulina Nowicka i Ewelina Taraszkiewicz od kilku dni zacięcie prowadzą medialny konflikt. Wszystko zaczęło się od tego, że była partnerka Jakuba Rzeźniczka stwierdziła, że ich córka otrzymuje zbyt niskie alimenty. Piłkarz zaprzeczył, uznając, że obecna kwota wręcz "wpędza go w niedostatek". Jego świeżo upieczona żona natychmiast stanęła za nim murem, a potem było tylko mocniej. W sieci opublikowała wpis, w którym napisała, że matka Inez w przeszłości była prostytutką i licytowały się o to, która jest bardziej zaradna. Teraz ukochana Rzeźniczaka odnosi się do afery.
Postanowiliśmy wypytać Paulinę Nowicką, co tak na dobrą sprawę zapoczątkowało konflikt z matką córki jej męża. Na wstępie przyznała, że bycie osobą publiczną to dla niej nowość i wciąż uczy się spokojnie reagować na publicznie pranie brudów. Przy okazji wyjaśniła, co miała na myśli pisząc, że "ma swój honor, zawsze radziła sobie sama bez poniżania".
Zainteresowanie mediów i uważne śledzenie każdego mojego kroku to nowość, której się uczę - stąd też nadinterpretacja mojego skrótu myślowego. W kontekście komentarza dotyczącego alimentów - nie chodziło mi o to, że kobiety nie powinny oczekiwać od ojców swoich dzieci wsparcia finansowego. Wręcz przeciwnie - wyjaśniła Paulina Nowicka w rozmowie z Plotkiem.
Paulina Nowicka dodała, że również jest córką rozwiedzionych rodziców i uważa, że dzieci powinny być wspierane finansowo przez obie strony. Poniekąd potrafi się postawić w sytuacji córki Jakuba Rzeźniczaka i nie miała nic złego na myśli. Uważa jednak, że takie sprawy powinny być załatwiane prywatnie.
Moi rodzice również są po rozwodzie i wiem, jak ważne było dla mojej mamy wsparcie finansowe i poczucie, ze mój tata wywiązuje się ze swoich obowiązków. Miałam na myśli honor w kontekście umiejętności dojścia do porozumienia poza mediami i wszystkimi innymi postronnymi ludźmi, bez agresji, wzajemnych oskarżeń i wywlekania konfliktów na forum publicznym.
Dobrze wybrnęła?