We wtorek mediami wstrząsnęła informacja, że na początku listopada Paulina Smaszcz zawitała do mamy Macieja Kurzajewskiego. Dziennikarz był oburzony, gdy się o tym dowiedział. Zgłosił sprawę na policję, twierdząc, że była żona dopuściła się naruszenia miru domowego. Paulina Smaszcz ma, oczywiście, inne zdanie. Powiedziała portalowi se.pl, że weszła do domu Kurzajewskiego, który mieszka z 74-letnią mamą, bo chciała sprawdzić, co dzieje się z psem Bono. Teraz jednak dotarły do nas nowe informacje, które podważają te tłumaczenia.
Paulina Smaszcz twierdziła, że odbyła sympatyczną i bardzo krótką rozmowę z 74-latką. Osoba z otoczenia Kurzajewskiego i Cichopek powiedziała nam, że było zupełnie odwrotnie.
Mama Maćka jest zdana tylko na niego, ponieważ kilka lat temu zmarł jej mąż, a siostry Maćka mieszkają na stałe za granicą. One były przerażone, że Paulina wtargnęła do jej domu i poprosiły brata, aby ją chronił. Mama Maćka jest chora, ma zaawansowaną cukrzycę i bardzo przeżyła to najście. Smaszcz za to była zaskoczona zgłoszeniem sprawy na policję i trochę się przestraszyła. Maciej jest oazą spokoju, nie wywołuje kłótni, więc mogła normalnie umówić się z nią na spotkanie. We wszystkim wspiera go Kasia, która wie, jak ważna jest rodzina.
To kolejne zdarzenie w ostatnim czasie, które może negatywnie odbić się na wizerunku Pauliny Smaszcz. Niedawno udostępniła ona na Instagramie obrzydliwy komentarz internautki, która obrażała wygląd Katarzyny Cichopek.