Tomasz Lis pochwalił się na mediach społecznościowych swoim osiągnięciem. Dziennikarz po ponad sześciu latach od pierwszego udaru przebiegł swój pierwszy maraton. Podzielił się z obserwatorami zdjęciem z Londynu, na którym z dumą pozuje z medalem na szyi.
Lis z humorem poinformował obserwatorów, że ukończył maraton w Londynie w kategorii "55+ i trzy udary". Jak stwierdził, prawdziwym maratonem jednak były dla niego ostatnie miesiące wracania do formy.
Sześć i pół roku po moim pierwszym udarze, przebiegłem swój pierwszy wielki maraton. Wygrałem maraton w Londynie w kategorii 55+ trzy udary. Serio - po prostu skończyłem. Czas - ciut krócej niż wieczność. Prawdziwy maraton to były ostatnie 22 miesiące. Dziś był tylko finał.
Dziennikarz wspomniał, że jeszcze niecałe dwa lata temu usłyszał, że już nigdy nie wstanie z łóżka. Podziękował tym samym wszystkim, którzy pomogli wrócić mu do formy.
22 miesiące temu słyszałem, że mogę być całe życie przywiązany do łóżka i nawet o wózku inwalidzkim tylko pomarzyć. Dziękuję tym, którzy uratowali mi życie, tym, którzy nauczyli mnie wstawać z łóżka, robić pierwsze kroki, truchtać i biegać. A najbardziej tym, którzy umocnili mnie w przekonaniu, że opcja "poddać się" nie wchodzi w grę.
Tomasz Lis zmaga się z problemami zdrowotnymi, odkąd 10 grudnia 2019 roku doznał rozległego udaru mózgu. Jak wspominał dzień w jednym z wywiadów, będąc na stacji benzynowej, zdążył jeszcze podać koledze kartę, żeby zapłacił za paliwo, a następnie zupełnie stracił kontrolę nad swoim ciałem i mową. Udar spowodował u dziennikarza m.in. zaburzenia mowy. Po długiej i mozolnej rehabilitacji udało mu się jednak wrócić do formy.