W niedzielę wieczorem miał miejsce pościg ulicami Warszawy. Okazało się, że pasażerką pojazdu uciekającego przed policją była uczestniczka drugiej edycji "Hotelu Paradise". Menadżerka Julii odniosła się do doniesień.
Julia z "Hotelu Paradise" brała udział w drugiej edycji programu, która była emitowana od sierpnia do października ubiegłego roku. W niedzielę doszło do zdarzenia z jej udziałem. W pościgu ulicami Warszawy siedziała w ściganym przez policję samochodzie na miejscu pasażera.
Jej znajomy został zatrzymany podczas rutynowej kontroli. Po dmuchnięciu w alkomat postanowił pieszo rzucić się do ucieczki, która zakończyła się na betonowym przejściu podziemnym w alei Niepodległości. Policjantom udało się go dogonić i zatrzymać. Jak się okazało mężczyzna wydmuchał ponad promil alkoholu, badanie na obecność narkotyków wykryło kokainę, dodatkowo miał zaraz prowadzenia pojazdów.
Skontaktowaliśmy się z menadżerką modelki, która potwierdziła informacje zamieszczone na stronie warszawawpigulce.pl. Okazało się, że Julia próbowała powstrzymać znajomego przed nieodpowiedzialnym zachowaniem.
Jechała ze znajomym, ale w momencie jak ten zaczął uciekać, Julka kazała mu się zatrzymać i wysiadła z auta. Nie zamierzała w tym uczestniczyć.
Uczestniczka miała wziąć udział w przesłuchaniu z udziałem policji. Na swoim profilu na Instagramie nie odniosła się do zdarzenia.
Zobacz też: "Hotel Paradise". Adam jest z Malborka, ale "to nie w Polsce". Geograficzne wpadki uczestników